Miłość do gór jest nieraz silniejsza od fizycznych ograniczeń. Widziałem w Olczyskiej rodzinę, rodziców z trójką dzieci (jedno chyba w nosidełku), gdzie ojciec był niewidomy...
Innym razem nad Smreczyński Staw przyszła pani o kuli, w tempie "szpitalnym".
Wielkim łazikiem górskim nie jestem, do tego obecnie ogranicza mnie obecność moich małych dzieci (w tym jedno na plecach), więc powyżej dolin i Rusinowej się nie zapuszczam. Bardzo dużo jednak daje widok choćby lasu reglowego i zapach tatrzańskiego powietrza.
Chętnie czytam relacje z wycieczek innych turystów, a kulminacją dla mnie były zagadki andy'ego z terenów w większości przeze mnie nieznanych, kiedy to z mapą przed nosem próbowałem odgadnąć miejsce wyprawy.
Już od dawna jest kiszka na tym forum, wszyscy o tym dobrze wiemy, jednak jakaś nadzieja wciąż ciągnie niejednego z nas do sprawdzania, czy coś się zmieniło. Może nie jest tak źle?
|