Moje ostatnie wpisy wyrażały ubolewanie z sytuacji, gdzie turystów traktuje się gremialnie jak zło konieczne, taką populację niesfornych uczniaków wymagających stałego nadzoru, a "wyróżniających się" - sprowadzanie do szeregu metodą kar itp.
Takie podejście TPN do "stonki" owocuje zamykaniem kolejnych szlaków, często z zaskoczenia bo i po co i kogo wcześniej informować o zamiarze.
To utrudnia, wręcz uniemożliwia robienie tras okrężnych- są ciekawsze niż tam i z powrotem, zagęszcza ruch na pozostałych, legalnych ścieżkach.
Tzw. przejścia graniczne w T. zaprzeczaja samej idei przejść, które przybliżają - nam Słowackie i odwrotnie. Niczego nie przybliżają i nie ułatwiają, a dwa najbardziej znane są wręcz wirtualne - takie drogi donikąd: przejście przez Rysy i zejście z Kasprowego do Cichej L. Biurokratyczna machina TPN i TANAP od lat nie chce, nie potrafi rozwiązać śmiesznego problemu kładki na Białce przy Roztoce.
Niektórzy z forumowiczów od dawna radzą sobie po swojemu z "problemem". Ale to tylko pokazuje zjawisko. Dla wielu Tatry w tych ograniczanych szlakowo ramach zrobiły się za ciasne. Rafał do nich dołączy niebawem.
Czy da się to unormować jakoś, ucywilizować, zamiast sie zabawiać w policjantów i złodziei. Nie po to przeciez tam nas stale ciągnie!
Widząc w jakim kierunku skręciła dyskusja w tym temacie, odnoszę wrażenie, że macie Panowie jeszcze gorsze niż ja, wyoobrażenie o mobilności TPN. Bo kto rozsądny będzie się kopał z koniem?
|