Rozumiem, że takie wycieczki po jakichś ścieżkach jednak przebiegają, nie po zupełnej głuszy.
Rolfie, wypadki mogą trafić się również zaprawionym w bojach wędrowcom, szczególnie samotnikom. Jednak sam sobie kiedyś odpowiedziałem - gdybym nie miał z kim chodzić w góry, chodziłbym sam, no bo jak, nie iść wcale?
Co do ubezpieczenia, myslałem, ze jest tak jak z samochodowym OC - łamiesz zasady (prowadzisz po pijaku, nie masz ważnych badań technicznych) ubezpieczenie nie działa. Ubezpieczyciel z reguły zrobi wszystko, zeby wykręcić się od odszkodowania.
Nie mówię, że mnie nie ciągnie na skręt w bok patrząc na tłumy na szlakach, albo na "niekolorowe" nieznane obszary na mapie (szczególnie dużo ich w Słowacji), ale ryzyko jest dość spore. Na szczęście zostało mi do odkrycia niemało farbowanych ścieżek, co przy mojej częstości wyjść w wyzsze Tatry jeszcze trochę potrwa.
|