Już od Wielkanocy górale martwili się, że na pierwszy majowy weekend goście nie przyjadą, bo taki on niewydarzony w tym roku. Wyjątkowo niedługi, bo zaledwie trzydniowy, a w dodatku dwa tygodnie po świętach wielkanocnych.
Jeszcze przedwczoraj wydawało się, że zakopiańskie ulice będą tym razem świeciły pustkami, bo o kwatery jakoś nikt się nie bił. Wiele pensjonatów na dwa dni przed weekendem miało zaledwie połowę zarezerwowanych miejsc, a niektóre nawet i 30 proc. Jedynie hotele cieszyły się wyjątkowym powodzeniem. Ale okazało się, że pogoda dopisała, więc w czwartek wieczorem i wczoraj ruszyły tłumy, głównie krakowian.
– Zdecydowaliśmy się z żoną dosłownie w ostatniej chwili – śmieje się Paweł Bartoszyński z Gliwic. – Dziś rano było tak piękne słońce, że aż żal było siedzieć w domu. Zapakowaliśmy więc dzieciaki i mimo korków, na szczęście nie tak strasznych, jesteśmy i jest super! Jak zawsze w Zakopanem!
Może i ten weekend jest gorszy niż rok temu, lecz nie jest najgorszy.
(hak)