E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Nowiny

Podhale
Najechali na Małopolskę
 dodano: 17 Sierpnia 2009    (źródło: Gazeta Krakowska - www.gk.pl - 2009/08/17)
Ogonek po bilety na kolejkę na Kasprowy Wierch (FOT. PRZEMYSŁAW BOLECHOWSKI)

Złamana noga to efekt tłoku pod Giewontem. W Krynicy więcej gości niż miejsc w hotelach. Turysta ze Szczecina: Droga do Morskiego Oka to był koszmar.

W sierpniowy długi weekend Małopolskę najechały prawdziwe tłumy. Turyści kłębili się na deptakach sanatoryjnych i górskich szczytach. Przez popularne miejscowości wypoczynkowe, jak Zakopane czy Krynica, trudno było przejechać. Nie obyło się bez dramatycznych wydarzeń.


Pod Giewontem turyści zrzucili kamienie na ludzi stojących w dole. Jednego z poszkodowanych przewieziono do szpitala. Takich tłumów w Tatrach nie widzieli najstarsi górale. Tłok i ścisk powodował, że wielu osobom wysiadały nerwy. Dochodziło do kłótni, awantur i rękoczynów na drogach. Na tatrzańskich szlakach tworzyły się kolejki. Znaleźli się i tacy, którzy usiłowali przepchać się przez ludzi czekających na wejście na Giewont. Grupka ludzi chcąca ominąć dwugodzinną kolejkę spuściła na turystów w dole kilka kamieni. W efekcie jeden z poszkodowanych ze skomplikowanym złamaniem nogi znalazł się w zakopiańskim szpitalu. Prawdopodobnie czeka go operacja. Sprawców tego wypadku szukają teraz zakopiańska policja i Straż Ochrony Parku.

– Sytuacja była bardzo nerwowa – przyznaje Edward Lichota, zastępca naczelnika Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. – Stanie w kolejce w słońcu zrobiło swoje. Kiedy zawiadomiono nas o wypadku, ludzie żądali, żebyśmy coś zrobili z tą kolejką ludzi na Giewont. Nasze kompetencje to jednak udzielanie pomocy osobom poszkodowanym. Nie jesteśmy górską policją.

Tymczasem zakopiańska policja miała też pełne ręce roboty w innych miejscach. W sobotę setki samochodów usiłowały dojechać do Morskiego Oka.

– Tam był Armagedon – opowiada nam Janusz Adamski, kierowca ze Szczecina. – Po obu stronach drogi stały zaparkowane auta i problemem było wyminięcie się z samochodem jadącym z przeciwka. Na dodatek często na trzeciego wpychali się kierowcy busów. Upał, w aucie dzieci, a tymczasem nie mogłem jechać dalej ani zawrócić, bo było za wąsko, a za mną kolejne samochody – relacjonuje turysta. Opowiada, że widział, jak kierowcy szarpią się z busiarzem, który zablokował jezdnię. W końcu droga została zupełnie zablokowana.

Policja, aby ratować dramatyczną sytuację, zdecydowała się zamknąć drogę od strony Zakopanego – na Wierchu Poroniec jezdnię zagrodzono i funkcjonariusze drogówki zawracali jadące samochody. Tłumy kłębiły się też przy innych tatrzańskich atrakcjach. W ogonku do biletów na kolejkę na Kasprowy Wierch trzeba było stać kilka godzin. Ludzie tłoczyli się też na Krupówkach. – Dla nas to był koszmar, a nie atrakcja turystyczna – podsumowuje Janusz Adamski.

Górale z jednej strony się cieszą, bo turyści zostawiają u nich dutki, równocześnie jednak zauważają, że dzikie tłumy w Tatrach i na Podhalu to spory problem. – Niby ludzi nigdzie dość, ale to już stan przedzawałowy – mówi Maria Budz sprzedająca na jednym ze straganów na Krupówkach. – Za dużo najechało ludzi. W pensjonatach w Poroninie po południu brakuje wody w kranach, a przejechanie kilku kilometrów zajmuje godzinę. Jeszcze parę ceprów i mielibyśmy zawał!

Jaka jest na to recepta? – Lepiej, żeby przyjeżdżało gości mniej, ale bardziej majętnych – uważa Maria Budz. – Ci co teraz się zjechali, to ino chodzą i patrzą, a jedzą kefiry i suchą bułkę. Liczy się bogaty gość, a nie byle jaki! Godo się o nas, że ino dutki nam w głowie, ale i tu jak za dużo się najedzie, to nie ma jak żyć.

Nie mniejsze oblężenie przeżywała Krynica. Tłumy ściągnęły na operowy festiwal im. J. Kiepury. – Dla mnie sierpniowe przyjazdy na festiwal kiepurowski to wręcz rytuał od kilkunastu lat – zwierza się Mieczysław Chudzik ze Śląska. – W ten weekend czuję się jednak w Krynicy jak w Częstochowie. Tylko tam 15 sierpnia spotykałem podobne oblężenie miasta.

Jednak nie tylko operowe śpiewy przyciągają gości. W ocenie burmistrza Krynicy Emila Bodzionego, wpływ na obecne oblężenie uzdrowiska przez turystów ma fakt, że dawniej chętnie odwiedzana Słowacja stała się niebotycznie droga za sprawą wprowadzenia tam euro. – Teraz ludzie nie jadą do „termalnych chlapanek” u naszych południowych sąsiadów, lecz zatrzymują się przed granicą, po polskiej stronie – mówi burmistrz. Efekt? Prezes Krynickiej Organizacji Turystycznej Maciej Zieliński ocenia tegoroczne lato jako najlepsze dla uzdrowiska od co najmniej siedmiu lat.

– W hotelach, pensjonatach i sanatoriach obłożenie w sierpniu sięga 80 procent, a teraz, w weekend, to setka z plusem – raduje się Zieliński. – Jest tak, choć ostatnio przybyło pod Górą Parkową około tysiąca nowych miejsc noclegowych. Hotelarze się cieszą, turyści, którzy przyjechali na wypoczynek, mają nieco bardziej skwaszone miny.

Trudno się dziwić – w długi weekend do każdej krynickiej atrakcji trzeba było odstać swoje. Spacerującym po deptaku trudno się było wyminąć. Kolejka do popularnej lodziarni miała przeszło sto metrów. Korek na drodze wjazdowej do uzdrowiska miał kilka kilometrów!

– Gdybym wiedziała, w jaki tłum wpadnę, zostałabym się opalać się nad Bałtykiem – mówi Alina Baciaz Mielna. Oblężone były zresztą nie tylko kurorty. Około 100 tysięcy pielgrzymów z całej Polski przybyło do Kalwarii Zebrzydowskiej, by wziąć udział w centralnych uroczystościach odpustowych ku czci Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej. Wierni gromadzili się u podnóża góry Ukrzyżowania, pod murami klasztoru, na Rajskim Placu.

– Tylu ludzi to chyba tu jeszcze nigdy nie widziałem – przyznaje Tomasz Błachut z Kalwarii. Przyznaje, że było ciasno i gorąco. – Ludzie przede wszystkim szukali cienia, dlatego najbardziej oblegane były miejsca pod drzewami – mówi pielgrzym. Zdarzały się zesłabnięcia i omdlenia. Najgorzej jednak było już po zakończeniu uroczystości. Pielgrzymi wracali do rozgrzanych w słońcu samochodów i autokarów, a na wyjazd z miasta trzeba było poczekać ładnych kilkadziesiąt minut.

Nie tylko oni musieli się uzbroić w cierpliwość, wracając do domu. Wczoraj wieczorem na zakopiance ciągnęły się kilometrowe korki. Na bramkach autostradowych pracownice informowały kierowców, że przed Chrzanowem w stronę Śląska też stoi półtorakilometrowy korek i przypominały, że z autostrady nie da się zjechać na tym odcinku. Po czym inkasowały 6,50 zł za przejazd.

Współpraca: Małgorzata Targosz, dc, sak

Przemysław Bolechowski, Stanisław Śmierciak


Tłumy na uroczystościach w Kalwarii Zabrzydowskiej (FOT. MAŁGORZATA TARGOSZ)
Przez deptak w Krynicy trudno się było przecisnąć (FOT. STANISŁAW ŚMIERCIAK)





•  Sami nie wiedzączego chcą...   Zgłóś moderatorowi do usunięcia
 MalCha      14:35 Pn, 17 Sie 2009
włos się na głowie jeży jak czyta się wypowiedź pewnie uznającej się za rodowitą góralkę pani Budz(– Lepiej, żeby przyjeżdżało gości mniej, ale bardziej majętnych – uważa Maria Budz. – Ci co teraz się zjechali, to ino chodzą i patrzą, a jedzą kefiry i suchą bułkę. Liczy się bogaty gość, a nie byle jaki! Godo się o nas, że ino dutki nam w głowie)
Kocham Tatry i Zakopane ale po takich opiniach Górali odechciewa się przyjeżdżać pod Giewont i chcąc czy nie chcąc zostawiać tam mnóstwo dutków. Góralom poprzewracało się delikatnie mówiąc w głowach i mania zarabiania dutów na wszystkim co się da przechodzi ludzkie pojęcie!! Jak można powiedzieć, że woli się zamożnych turystów! Może już na Zakopiance zróbcie selekcję i nie przyjmujcie mniej bogatych turystó bo przeca się Wom nie opłąci...Zakopiańscy Górale chyba nie kochają już swoich Tatr tylko myślą jak tu na nich zarobić... smutne! Zakopane niestety czasami przypomina wielkie targowisko - próżności i jarmarku. Tęsknię za czasami kiedy właśnie jadło się w górach suchą bułkę bo tylko na to było niektórych stać a miłość do gór silniejsza niż zakopiańskie opłaty na każdym kroku. Opamiętajcie się górale i popatrzcie na starsze pokolenie prawdziwych zakopiańskich górali którzy kochają Tatry podobnie jak cepry - te które ku Waszej zawiści żywią się kefirem suchą bułką i Tatrzańskim powietrzem :)

         •  Re: Sami nie wiedzączego chcą...   Zgłóś moderatorowi do usunięcia
 aguska42      19:45 Pn, 17 Sie 2009
popieram w 100 %

         •  Re: Sami nie wiedzączego chcą...   Zgłóś moderatorowi do usunięcia
 Natalia_81      23:00 Pn, 17 Sie 2009
a najgorsze, bywa kiedy mówią takie rzeczy ludzie, którzy często z pochodzenia góralami nie są, ale tylko mieszkają tam ze względu na męża/żonę będących góralami.





«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    1480





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024