Pięciu szczecinian uciekło bandytom. Miejska policja zaprzecza, że nie chciała pomóc.
Pięciu turystów ze Szczecina, w tym dwóch kleryków, musiało szybko uciekać z Krupówek, bo – jak twierdzą – goniło ich i groziło kilkunastu nieletnich górali. Wbiegli do zakopiańskiej komendy policji, aby poszukać pomocy.
– Usłyszeliśmy, że policjant to nie taksówkarz i zero więcej zainteresowania sprawą – skarżą się szczecinianie. Antek (16 lat), Marcin (25 lat), Bartek (25 lat) i dwóch Piotrów (15 i 19 lat) postanowili nagłośnić sprawę za pośrednictwem naszej gazety, aby – jak podkreślają – przestrzec przed niebezpieczeństwem innych turystów. Opowiadają, że do tego zajścia doszło ok. godz. 22 w ostatni wtorek. – Nasz kolega wybrał w bankomacie na Krupówkach pieniądze – relacjonuje Bartek. – I nagle z różnych stron zaczęli do nas podchodzić i okrążać nas młodzi ludzie, wyglądający trochę na takich meneli, może mieli po 17 lat. Zebrało się ich może 12 lub 15. Według nas, byli to tutejsi. Widać było, że nie mają pokojowych zamiarów.
Młodzi ludzie zaczęli iść za szczecinianami, nie szczędzili im też różnego rodzaju obelg, najwyraźniej szukając zaczepki. – Żeby się ich pozbyć, weszliśmy do kawiarni, ale gdy po jakimś czasie wyszliśmy, ci twardo stali pod kawiarnią i czekali na nas – opowiada Marcin. – Tak w „towarzystwie” doszliśmy do ulicy Witkiewicza – dodaje Antek. – Usłyszeliśmy, jak mówili, że zaraz zacznie się akcja, więc już dłużej nie czekaliśmy i pobiegliśmy.
Zdenerwowani turyści wpadli na dyżurkę KPP Zakopane.
– Zaczęliśmy opowiadać, co się nam przydarzyło, że młodzi ludzie chcieli nas pobić albo okraść, ale policjant nie był tym zupełnie zainteresowany – twierdzi Piotrek. – Totalna „zlewka”! Zapytał, czego właściwie od niego oczekujemy? Zasugerowaliśmy, żeby wysłał patrol, bo może banda jeszcze będzie na ulicy, że ci młodzi stanowią zagrożenie. Ale nic, zero reakcji! Turyści poprosili, by radiowóz podwiózł ich na kwaterę.
– Dyżurny odpowiedziałam nam: „Czy ja wyglądam na taxi?” – mówi Bartek. – Z wielką łaską dostaliśmy numer na taxi i tak dostaliśmy się do ośrodka. Zastępca komendanta KPP Zakopane Robert Kowalski powątpiewa, by policjant na dyżurce tak zareagował. – Jeżeli taka sytuacja zaistniała, to mogę tylko ubolewać – mówi. – Jednak, żeby skomentować całą sprawę, muszę najpierw poznać stanowisko drugiej strony. Trzeba by też zweryfikować tłumaczenia turystów poprzez doprowadzenie do konfrontacji.
Policjanci twierdzą, że turyści ze Szczecina prosili ich jedynie o numer na taxi, nie mówili nic o niebezpieczeństwie. Turyści dodają, że wieczorami w ogóle nie widać patroli policji na ulicach Zakopanego. Kowalski odpowiada, że są tacy, którzy skarżą się, iż patroli jest za dużo.
Halina Kraczyńska