Policja nie wpuści banderii na deptak. Konnica to tradycja – bronią się górale.
Lekką ręką władze Zakopanego pozbyły się kolejnej atrakcji przyciągającej turystów. Oto policja zabroniła góralom przejeżdżać banderią konną po Krupówkach.
– Po serii wypadków z udziałem koni, komendant policji zdecydował, że banderie muszą być odgrodzone płotkami – wyjaśnia Jakub Rogoziński, naczelnik drogówki w Zakopanem.
Banderie konne to u górali już tradycja. Przy każdej okazji, szczególnie podczas świąt kościelnych, gazdowie szykowali najpiękniejsze konie i wyruszali paradnie, by w procesji przejechać ulicami Zakopanego. Takie uroczyste procesje, szczególnie te dla Ojca Świętego Jana Pawła II, nie mogły się obyć bez prowadzącej je 60-konnej banderii. Władze miasta tradycji nie broniły.
– Niestety, banderie konne zostały ograniczone, bo boimy się, by nie doszło do jakiejś tragedii. Niektóre konie bowiem są narowiste – stwierdził Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego.
Już na 3 Maja w pochodzie jechało zaledwie kilka koni. A podczas Festiwalu Folkoru Ziem Górskich mogą w ogóle pytace nie jechać.
– Nie bardzo sobie mogę wyobrazić, aby korowodu rozpoczynającego festiwal nie prowadziła Krupówkami banderia konna. Przecież to tradycja! – mówi Andrzej Kawecki, dyrektor Biura Promocji Zakopanego. Policja zabroniła przejścia banderii, jeżeli organizator nie ustawi barierek wzdłuż trasy korowodu.
– To jest nierealne – twierdzi Kawecki. Jednak zakopiańska policja nie zamierza ustąpić.
– Na Krupówkach jest taki tłok, że muszą być metalowe płotki odgradzające ten tłum od koni. Od lat mówimy miastu o konieczności ich zakupu, ale dotychczas bez rezultatu – dodaje w rozmowie z „Gazetą Krakowską” naczelnik Jakub Rogoziński.
Halina Kraczyńska