Górale: to po prostu jest czysty rozbój. Urzędnicy: my egzekwujemy tylko prawo.
Niewiele brakowało, żeby wczoraj pod Gubałówką doszło do regularnej bitki. Wynajęci robotnicy zabrali się na tym targowisku za rozbiórkę jednego ze straganów. Właściciele budki oraz górale z okolicznych stoisk rzucili się bronić tego miejsca pracy. Doszło do przepychanek. Ostatecznie usuwanie straganu wstrzymano a właściciele budki są oburzeni, że bez ich obecności i zgody włamano się do środka.
Wczorajsze starcie dotyczyło spornych straganów przy drodze prowadzącej do dolnej stacji kolejki na Gubałówkę. Firma wynajęta przez powiatowy nadzór budowlany w Zakopanem pojawiła się wczoraj na miejscu przed południem. Pracownicy mieli usunąć jedną z budek, która zdaniem urzędników stoi nielegalnie. Świadkowie twierdzą, że najpierw wyrwano kłódkę i drzwi, a następnie odłączono prąd. Potem zaczęto siekierą ciosać ścianę, aby ją rozebrać. Wtedy zawrzało.
– To normalne włamanie do budy mojej teściowej – nie ukrywa oburzenia Janina Sichelska. – Cięli metal palnikiem – i na chama – chcieli siekierami deski powyciągać!
W środku po przecięciu kłódki i wyłamaniu zamka wyrwano kable od prądu oraz poprzewracano towar między innymi oscypki. Górale zażądali od pracowników, którzy mieli rozebrać budę, decyzji sądu o rozbiórce.
– Nic takiego nam nie okazano – mówi Władysław Sichelski.
Gdy nerwy i złość wzięły górę wezwano policję. Na miejscu byli też przedstawiciele nadzoru budowlanego.
– Nie powinni mieć do nas pretensji – zastrzega Jan Kęsek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Zakopanem. – Decyzja o rozbiórce została wydana już pięć lat temu. Jest ona ostateczna i teraz tylko egzekwujemy prawo!
W wyniku zamieszania urzędnicy odstąpili od egzekucji. Zastrzegają jednak, że nie ponieśli żadnej klęski, a cała sprawa odsunie się w czasie o kilka dni.
Przemysław Bolechowski