Po ostatnim piątkowym pożarze opuszczonej willi Helena przy ul. Jagiellońskiej, po raz kolejny powrócił pod Giewont temat rozsianych niemal po całym Zakopanem starych, od dawna już niezamieszkanych i zaniedbanych domów. I po raz kolejny na przeszkodzie w remontach lub przynajmniej zabezpieczeniu takich obiektów przed niepożądanymi osobami staje prawo i świętość prywatnej własności.
Tym razem jednak miasto zapowiada, że będzie przypominało właścicielom takich obiektów, że zagrażają one bezpieczeństwu. Pożar przy ul. Jagiellońskiej to kolejne zdarzenie w Zakopanem, gdzie w ogniu ginie bezdomny. Podobna sytuacja miała miejsce latem na Kamieńcu. Tam również w opuszczonym budynku zamieszkiwali bezdomni.
W większości przypadków takie domy są własnością prywatnych osób. Praktycznie nie można zmusić właściciela, aby ten w odpowiedni sposób, skoro nie chce remontować budynku, zabezpieczył go. Ani policja, ani straż miejska, ani Urząd Miasta nie mogą w żaden sposób zdyscyplinować właściciela takiej posesji. Jedynie, gdy budynek grozi zawaleniem, nadzór budowlany może nakazać rozbiórkę takiego obiektu.
– My nie możemy zmusić takiej osoby w żaden sposób do czegokolwiek – mówi Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego.
Włodarze miasta postanowili jednak, że sprawdzą wszystkie takie obiekty w mieście i będą starali się dotrzeć do właścicieli. Czy to jednak przyniesie jakiś efekt – nie wiadomo.
Łukasz Bobek