Sanepid zbada sprawę.
Ustawiony w pasie drogowym potężny kontener, wypełniony gnijącymi odpadkami i śmieciami wszelkiego rodzaju, przez wiele dni dawał się we znaki zarówno handlującym straganiarzom, jak i wszystkim odwiedzającym targowisko pod Gubałówką.
- Już nie idzie wytrzymać! Dlaczego burmistrz, który kazał ustawić kontener, już do nas nie schodzi, nie kontroluje, a jedynie patrzy z wiaduktu? Może boi się tego smrodu, który tu narobił? - pytali wczoraj zdenerwowani straganiarze. W potężnym kontenerze narosło tyle śmieci, że musiały się zjawić służby miejskie. Kontener został opróżniony, po czym wrócił na swoje miejsce.
Zapytaliśmy w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, czy tego typu "kosz na śmieci" może stać w tak uczęszczanym przez turystów i mieszkańców miejscu. - Naturalnie, że nie powinno go tam być - mówi powiatowy inspektor sanepidu w Zakopanem Adam Radko. - Taki kontener, a raczej gnijące w nim odpady organiczne generują rozwój robactwa, much, co stwarza zagrożenie dla zdrowia i życia ludności.
W sanepidzie podkreślają, że zgodnie z przepisami tej wielkości kontenery mogą być ustawiane w miejscu publicznym jedynie na krótki czas, np. remontu, po czym jak najszybciej powinny być wywożone i opróżniane.
- Myśmy na tych ludzi głosowali, oni do nas przychodzili przed wyborami. A teraz utrudniają nam życie - twierdzą okoliczni kupcy.
Sanepid zapewnia, że sprawa kontenera zostanie przedstawiona podczas najbliższego spotkania z władzami miasta.
(RAV)