Słowackimi tratwami spływają kobiety.
Flisacy pienińscy długo nie wezmą przykładu, ze swoich słowackich kolegów i nie dopuszczą, aby kobiety spławiały tratwy po Dunajcu. Tak już jest u naszych południowych sąsiadów, gdzie również działa Spływ Przełomem Dunajca. Polscy flisacy zaznaczają, że słowacki spływ może być niebezpieczny.
Słowaccy flisacy, którzy zrzeszeni są w kilku firmach, przyzwolili na to, aby tratwami z Czerwonego Klasztoru do Leśnicy spływały słowackie góralki. Jak mówi Jan Sienkiewicz, prezes Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich na rzece Dunajec, polscy flisacy, którzy mijają na rzece słowackie łodzie, długo przecierali oczy ze zdumienia, gdy zobaczyli kobiety ze spryskami w rękach (długie kije służące do sterowania tratwami - przyp. red.). Taką sytuacją mocno zdziwiony jest również sam prezes Sienkiewicz. Według niego taka rzeka, jak Dunajec jest bardzo wymagająca wobec flisaków. I nie pomoże tutaj nawet parytet płci.
- Tutaj naprawdę należy wykazać się tężyzną fizyczną - podkreśla Jan Sienkiewicz. - Dopuszczenie, aby kobiety spławiały tratwy, niepokoi już nawet niektórych naszych słowackich kolegów. Oni nie mają jednak swojego stowarzyszenia jak my i nie mogą wpływać na tych, którzy zatrudniają na tratwach panie.
Słowacki Spływ Przełomem Dunajca obsługuje sześć firm. Nikt jednak nie kontroluje do końca, kto zajmuje się spławianiem tratw z turystami po Dunajcu. Robią to często nawet nastoletni chłopcy. Każde z przedsiębiorstw pracuje na własną rękę, a między nimi panuje ostra konkurencja. Z tego też powodu chwytają się wszystkich możliwości, aby przewieźć jak najwięcej turystów, a przy tym ponieść jak najmniejsze koszty.
- No, teraz to chyba bym się bał popłynąć łodziom z panią flisak. Tym bardziej że przecież śmiertelne wypadki utonięcia na spływie już się kiedyś zdarzały - mówi pan Jan, turysta z Wrocławia.
Jak mówi Jan Sienkiewicz, w jego biurze nie pojawiła się jeszcze żadna kobieta, która chciałby zostać flisakiem. Każda, która chciałaby stanąć na tratwie w roli flisaka po polskiej stronie, musiałaby sprostać ostrym wymaganiom, określonym w statucie stowarzyszenia.
- Na razie w kolejce po uprawnienia flisackie muszą stać panowie - mówi prezes Sienkiewicz. - Nie w każdym roku decydujemy się bowiem przyjąć w poczet swoich członków kolejnych górali.
Polskie Stowarzyszenie Flisaków liczy ponad 900 członków. Czynnie zawód flisaka uprawia 520 górali.
Józef Słowik