Koszt budowy toru to około 50 tys. zł.
Jest szansa, że wreszcie z leśnych ścieżek nadrzecznych bulwarów, a nawet traktów spacerowych znikną rozszalałe quady i motocykle. Od momentu, zamknięcia toru motocrossowego przy zakopiance, pomiędzy Nowym Targiem i Szaflarami, motocrossowcy nie mają na Podhalu gdzie trenować.
Tatrzański Klub Motorowy chce wrócić do negocjacji z Urzędem Miasta w Nowym Targu w sprawie budowy toru dla quadów i motorów crossowych.
Trasa miałaby powstać w rejonie sortowni odpadów Ital Bike, przy drodze w kierunku Gronkowa. Edward Chyc Magdzin, prezes TKM Zakopane, już jakiś czas temu postawił sobie za cel, aby doprowadzić do powstania na Podhalu miejsca, gdzie będzie można uprawiać sporty motorowe.
Według prezesa Chyca, koronnym argumentem za tym, by powstało tego typu miejsce, jest otoczenie trzech parków narodowy, które znajdują się na terenie Podhala. - Musimy mieć miejsce, gdzie będziemy mogli uprawiać sporty motorowe - mówi prezes Edward Hyc Magdzin. - Takie straszenie i kupowanie policjantom motocykli do niczego nie prowadzi. Koszt zakupu tych dwóch motocykli do ścigania innych, czyli ok. 50 tysięcy złotych, pozwoliłby na dostosowanie wskazanego przez nas terenu do potrzeb toru motocrossowego.
Chyc Magdzin uważa, że wcześniej czy później władze podhalańskich gmin będą musiały się zmierzyć z tym problemem, bo właścicieli maszyn do jazdy po bezdrożach przybywa. Sami jednak nie są w stanie udźwignąć kosztu budowy toru motocrossowego.
Kilkuhektarowy teren koło sortowni, to własność dziewięciu podhalańskich gmin, które wniosły go kiedyś aportem do Podhalańskiego Związku Gmin.
Rozmowy z Tatrzańskim Klubem Motorowym toczą się pod kierownictwem miasta Nowy Targ. Samemu burmistrzowi miasta - Markowi Fryźlewiczowi, jak i jego kolegom z ośmiu pozostałych gmin, pomysł się podoba, ale już na samym wstępie trzeba ustalić dwie rzeczy.
- Na pewno ani miasto, ani żadna z tych gmin nie zamierza inwestować w budowę tego toru - mówi burmistrz Fryźlewicz. - Najważniejsza jest jednak kwestia odpowiedzialności. Nie może powtórzyć się sytuacja, jaka miała miejsce podczas wyścigów konnych w Zakopanem, gdzie doszło do wypadku, a teraz miasto musi płacić odszkodowanie.
Ci którzy będą tym się zajmować od początku, muszą ustalić sprawę ubezpieczenia.
Józef Słowik