Zakopane szczyci się mianem jednego z najbrzydszych miast w kraju. Paradoksalnie, bo zarazem uważa się, że jest piękne. Opinie na ten temat są podzielone. Jednak faktem jest, że przybywający pod Tatry turyści, zachwyceni budownictwem góralskim, z niesmakiem patrzą na betonowe płyty bloków czy domu handlowego Granit. Obrywa się władzom miasta, architektom, a nikt nie widzi przysłowiowej belki w swoim oku. Zakopiańscy architekci postanowili wyjaśnić niebywałą specyfikę urbanistyki tego wyjątkowego miasta.
- Zakopane nigdy nie powstawało według jakiegoś planu - wyjaśnia architekt i regionalista Jan Karpiel Bułecka. - Ilu było ludzi zorientowanych w budownictwie, tyle było koncepcji rozwoju. Zaznaczmy, że Zakopane początkowo nie było miastem i powstawało niejako „na żywo".
Jak zauważył Karpiel Bułecka, Zakopane nie było miastem ani nawet wsią. Były tu luźne osiedla a motorem napędowym był dwór w Kuźnicach i działająca tam huta żelaza.
- Początkowo Krupówki były ścieżką prowadzącą do dworu - mówi zakopiański architekt. - I właśnie według tych wydeptanych dróg powstawała zabudowa.
Dlatego właśnie Zakopane w obecnej formie wygląda tak jak teraz, bez ogólnego planu i koncepcji. Same budynki powstawały podobnie jak ulice - żywiołowo.
- Budowano wzdłuż ulic - mówi Jan Karpiel Bułecka. - Najpierw drewniane, potem murowane. Z czasem zaczęło pojawiać się budownictwo w stylu zagranicznym, jak szwajcarski i bawarski.
Jednak nie było ono pod Tatrami mile widziane. Patrzono na nie krzywym okiem. Ale dzięki temu Zakopane może poszczycić się swoim własnym stylem w architekturze.
- Styl szwajcarski niezwykle bowiem mierził Stanisława Witkiewicza. To on, mimo iż był dramaturgiem, stworzył niezwykle popularny styl zakopiański w budownictwie - wyjaśnia Bułecka. Największy boom nowych budynków Zakopane przeżyło w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Tworzono wtedy brzydkie, klockowate bloki z myślą o Mistrzostwach Świata w Narciarstwie FIS.
- Budowano je szybko i dużo z uwagi na ekonomię - tłumaczą architekci.
Budynki te stoją po dziś dzień i to właśnie one tak bardzo nie podobają się turystom. Chodzi między innymi o osiedle Słoneczne, Granit, Dom Wczasowy „Rzemieślnik".
W ostatnich latach bolączką władz miasta stali się deweloperzy, którzy budują dużo, wszędzie gdzie się da i nie raz bez ładu i składu.
- Dzięki planom zagospodarowania przestrzennego Zakopanemu udało się poważnie ograniczyć niekontrolowany rozwój budownictwa - zaznacza Karpiel.
Jednak wygląda na to, że nigdy nie powstanie taki plan, który wszystkich zadowoli.
- Ilu mieszkańców, tyle jest chęci na wygląd miasta - stwierdza zakopiański architekt. - Ale nie jest źle, coś powoli zaczęło się z planów wyłaniać. Pamiętajmy o tym, że często sami sobie jesteśmy winni. Spójrzmy na to, co się dzieje pod Gubałówką czy w okolicach Wielkiej Krokwi. To sami mieszkańcy mają wpływ na wygląd tych miejsc a wszelakie działania władz miasta są torpedowane. A przecież można stworzyć ładne architektonicznie i czyste miejsca do handlu, tak jak to jest zorganizowane w światowych kurortach. Trzeba tylko chcieć się porozumieć - dodaje na koniec.
Łukasz Razowski