Zamieszanie wokół rocznicy śmierci Kurasia. Uroczystości odbędą się dzisiaj na cmentarzu.
Na Podhalu wybuchła wojna wokół kolejnych obchodów rocznicy śmierci mjr. Józefa Kurasia „Ognia". Rodziny poległych i pomordowanych w czasie II wojny światowej, spoczywających na cmentarzu w Waksmundzie, sprzeciwiają się dzisiejszym uroczystościom. Nie chcą już dłużej, by ich bliscy byli kojarzeni z Ogniem, który przecież krystalicznie czystą postacią nie był.
- To zwykłe niezrozumienie historii - uważa Adam Błaszczyk. Główny organizator uroczystości zarzuca protestującym, że ci do końca nie wiedzieli pod czym się podpisują.
Do naszej redakcji, jak i do Społecznego Komitetu Pamięci Żołnierzy Konfederacji Tatrzańskiej Rocha i Zgrupowania „Błyskawica" dotarł protest mieszkańców Waksmunda.
„W imieniu rodzin poległych i pomordowanych, spoczywających w zbiorowej mogile na cmentarzu w Waksmundzie, oświadczamy, że nie życzymy sobie łączenia imion naszych bliskich z obchodami śmierci Józefa Kurasia w jakikolwiek sposób" - czytamy w oświadczeniu. „(...) Uprzejmie prosimy o uszanowanie naszej decyzji i tego, że mogiła na cmentarzu jest miejscem modlitwy i zadumy - i nie potrzeba tam patriotycznych przemówień ani salw".
Jak nam tłumaczy Stanisław Garbacz, mieszkaniec Waksmunda, nie ma się co dziwić takiemu nastawieniu ludzi.
- Ludzie przeżywają te strzały, które słychać na tych uroczystościach. Automatycznie wraca wspomnienie tego, jak podczas II wojny światowej strzelali do ich rodziców - mówi Garbacz. - Oni to teraz chcą rekonstruować, a to przecież nas boli. Na tę mszę mieszkańcy nigdy nie chodzą, a jedynie rodzina Kurasiów. Nie życzymy sobie, aby łączyć nazwiska naszych rodziców, którzy polegli w trakcie II wojny światowej, z „Ogniem".
Adam Błaszczyk jest zdziwiony takim wystąpieniem mieszkańców. Dodaje, że sprawa tego apelu nadaje się do prokuratury, ponieważ według jego ustaleń znalazły się tam podpisy osób, które nie wiedziały co podpisują, bo podpisy były zbierane in blanco.
- Skontaktowaliśmy się z kilkoma ludźmi, którzy podpisali dokument. Wynika z tego, że zostali zmanipulowani i okłamani - mówi Błaszczyk. - Powiedziano im, że jesteśmy przeciwko Konfederacji Tatrzańskiej, a tak nie jest. Fakty mówią same za siebie. My się nazywamy Komitetem Konfederacji Tatrzańskiej na pierwszym miejscu.
Społeczny Komitet Pamięci Żołnierzy Konfederacji Tatrzańskiej Rocha i Zgrupowania „Błyskawica, po zamieszaniu z wystąpieniem mieszkańców Waksmunda, również wydał wczoraj oświadczenie. Czytamy w nim, że, organizatorzy nie zamierzają zrezygnować z obchodów, a jedynie z odczytywania nazwisk następujących zaprzysiężonych konfederatów: Józefa Niemca „Tygrysa", Jana Srała „Cichego", Jana Garbacza, Franciszka Siutego, Jana Waksmundzkiego i Michała Garbacza. Reszta, czyli kilkadziesiąt, będzie przeczytanych.
- To przykre, że niektórzy nie potrafią dzisiaj być z tego dumni, że mieli tak wspaniałych przodków - twierdzi Błaszczyk.
Józef Słowik
Historia Józefa Kurasia Ognia
„Ogień" urodził się 23 października 1915 r. w Waksmundzie. W czasie II wojny światowej stanął na czele lokalnej placówki Konfederacji Tatrzańskiej. W 1943 r., po zamordowaniu przez Niemców ojca, żony i 2,5-letniego syna oraz spaleniu rodzinnego domu, Józef Kuraś przyjął pseudonim „Ogień". W ciągu kilku lat walki stał się na Podhalu postacią wręcz legendarną. Wraz ze swoimi podkomendnymi przeprowadził wiele spektakularnych akcji przeciwko okupantom niemieckim i sowieckim. Zginął 22 lutego 1947 r. w obławie zorganizowanej przez UB.