Opowiadał, że ślub odbędzie się na Wawelu, a udzieli kardynał Dziwisz, który Zdzisława doskonale zna, i że za wynajęcie katedry na Wawelu wpłacił już 200 tys. euro zadatku, lecz nie może tych pieniędzy odzyskać - pisze Józef Słowik
Opowiada kobietom, że jest onkologiem, który leczył Jana Pawła II i córkę Leszka Millera. Przedstawia się jako Zdzisław hrabia Myszkowski ze Szwajcarii, choć jest Zdziśkiem, którego poszukuje policja z Nowego Targu i Wejherowa. 49-letni mężczyzna podejrzewany jest o oszukiwanie kobiet. Zdzisław M. miał nie tylko wyłudzać pieniądze, ale i wykorzystywać seksualnie swoje ofiary.
Monika z Szaflar ma 19 lat. 6 stycznia wyszła z domu i do tej pory nie wróciła. Wszystko wskazuje na to, że 19-latka przebywa za granicą ze starszym od niej o 30 lat mężczyzną.
Historia Moniki i Zdzisława zaczęła się prawdopodobnie w jednej z galerii handlowych w Krakowie. Tutaj, jak przyznała się matce, poznała swojego przyszłego męża.
Anna, matka dziewczyny, powtarza teraz, że takiego scenariusza nie wymyśliłby nawet wytrawny scenarzysta. - A na początku wszystko wydawało mi się takie niewinne - wzdycha.
Monika pierwszy raz na dłuższy czas zniknęła z domu 11 grudnia ubiegłego roku. Pojechała do Krakowa, gdzie chodziła na kurs tańca nowoczesnego. Wróciła dopiero po trzech dniach. Powiedziała matce, że w Krakowie poznała koleżankę i jej ojca, który jest w Szwajcarii onkologiem.
- Monika poprosiła o pieniądze dla jakiejś chorej dziewczyny - mówi Anna. - Odparłam jej, że nie mam. Poszła więc pożyczyć do sąsiadów i pojechała do Krakowa - dodaje.
17 grudnia Monika zadzwoniła do mamy. Zapowiedziała, że na święta Bożego Narodzenia przywiezie gościa. Miał nim być pan Zdzisław, onkolog ze Szwajcarii, któremu w Polsce bankomat zjadł kartę, nie ma więc pieniędzy przy sobie. Karta pełniła jednocześnie funkcję dowodu osobistego.
- Przyznaję, że się zgodziłam - opowiada Anna. - Gdy przyjechali, Monika oznajmiła, że to jest jej przyszły mąż. Nogi się pode mną ugięły. Ten mężczyzna od razu mi się nie podobał. Pytałam córkę, czy ty wie, co robi. A ona twierdziła, że wie, i nie chciała mnie słuchać.
49-letni Zdzisław zapewniał, że leczył Jana Pawła II i córkę Leszka Millera. Pytany o tatuaż na ręce, odpowiedział, że zdobył go w Gwardii Szwajcarskiej. Jak przypomina sobie Anna, szybko stawiał diagnozy - kobietom głównie schorzenia narządów rozrodczych. Jedną próbował wyleczyć za pomocą stosunku seksualnego. Monika bezkrytycznie zadurzyła się w Zdzisławie. Cały czas była przekonana, że 49-latek to wyśniony mężczyzna jej życia. Marzyła, jak opowiadała matce, o miłości i zrozumieniu.
- Podczas świąt Bożego Narodzenia Zdzisław cały czas narzekał, że nie są w stanie wyrobić mu nowej karty bankomatowej - przypomina sobie Anna. - Twierdził, że jak pójdzie do ambasady i dostanie bezpłatny bilet, nie będzie mógł wrócić do Polski w ciągu 6 miesięcy, a on i Monika mają się w styczniu pobrać. Mówiłam jej, że to oszust. Nie chciała mnie słuchać - dodaje. Zdzisław opowiadał, że ślub odbędzie się na Wawelu, udzieli go kardynał Dziwisz, który Zdzisława doskonale zna. „Hrabia" wpłacił już 200 tys. euro zadatku na wynajem Wawelu, ale nie może tych pieniędzy odzyskać.
Ostatecznie rodzice Moniki wezwali dzielnicowego, aby wylegitymował mężczyznę. Ten jednak nie okazał dokumentu, bo go nie miał. Przedstawił się jako Zdzisław hrabia Myszkowski, a taka osoba nie jest poszukiwana. Tymczasem „Hrabia" wyłudził od Anny 400 zł i 25 euro, jak mówił, na podróż do Genewy.
6 stycznia rano Monika wyszła z domu. Poszła oddać książki do biblioteki. O godzinie 16 powiedziała matce, że Zdzisław, jadąc do Genewy, miał wypadek. Gdy wysiadał z autobusu na autostradzie, potrącił go samochód. A Monika natychmiast musi jechać do niego, bo leży w szpitalu w Austrii.
Okazało się jednak, że byli w Polsce, a Monika wyłudzała pieniądze od koleżanek.
W styczniu napisała do matki SMS-a. „Jestem ze Zdziśkiem na spacerze w szpitalu. Wzięłam go na wózek inwalidzki".
23 stycznia matka zawiadomiła policję o zaginięciu córki. Policjanci bezradnie rozkładali ręce. Córka jest pełnoletnia i może robić, co chce -wyjaśniali. Nie wierzyli twierdzeniom matki, że Zdzisław jest oszustem. No bo gdzie dowody? Sytuacja uległa zmianie, gdy Anna zaniosła na komendę policji w Nowym Targu film nagrany telefonem komórkowym, na którym jest onkolog ze Szwajcarii.
- To jest poszukiwany przez komendę w Wejherowie mężczyzna - miała powiedzieć policjantka. Policja z Nowego Targu o całej sprawie mówi niechętnie.
- Mogę jedynie potwierdzić, że mężczyzna, o którym mowa, jest poszukiwany przez naszą komendę - stwierdza sierż. Marta Kurczab-Drużkowska.
Według psychologa dr. Andrzeja Bulzaka, rektora Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu, mężczyznom pokroju Zdzisława oszukiwanie kobiet i przekraczanie prawa sprawia przyjemność. Przewidują, która kobieta jest łatwym łupem. - Uwodziciel nie działa na chybił trafił - mówi prof. Bulzak. - Wie, czy kobieta jest rozwiedziona, rozczarowana, czego się boi i o czym marzy. Adoruje ją tak, by nie miała szans powiedzieć „nie".
Co powinni teraz zrobić rodzice Moniki? - Trzeba cały czas próbować nawiązać kontakt z dziewczyną - radzi Bulzak. - A gdy się to uda, powiedzieć jej, że zawsze ma dokąd wrócić. Zapewnić, że nikt nie będzie jej rozliczać z błędów. I dopiero po jakimś czasie wrócić do tematu i próbować wspólnie wyciągnąć wnioski z całego zdarzenia.
Imiona bohaterek zostały zmienione