Mieszkańcy uważają, że to nie na miejscu. Radny twierdzi, że zrobił to w czynie społecznym. Przystanek lepiej było dać na opał dla szkoły - mówią mieszkańcy.
Wiata jednego z przystanków autobusowych w gminie Bystra Sidzina została zabrana przez radnego Mieczysława Chorążka i przeniesiona na jego podwórko. Takiej sytuacji dziwią się niektórzy mieszkańcy gminy, zwłaszcza ci skupieni wokół Stowarzyszenia Inicjatywa Społeczna.
- Uważamy, że gmina chcąc zlikwidować przystanek powinna zorganizować przetarg lub przekazać drewno z wiaty na opał którejś ze szkół. Władze nie powinny dawać przystanku radnemu, który prowadzi przecież tartak - mówi prezes stowarzyszenia Stanisław Jaromin.
Inni zaś wyraźnie zaznaczają, że w tym przypadku od razu nasuwa się podejrzenie, że radny mógł wziąć wiatę właśnie dlatego, że jest radnym.
Najbardziej zainteresowany całą sprawą radny Mieczysław Chorążek nie kryje swojego oburzenia, gdy słyszy pytania dotyczące przystanku ustawionego kiedyś przy tzw. Dębie.
- Jak prezes Stanisław Jaromin chce ten przystanek, to zawiozę mu na jego podwórko i tam go postawię - mówi Chorążek. - Przecież tego nie ukradłem. Proszę zadzwonić do gminy, tam wszystko panu wyjaśnią. Ja miałem posprzątać jedynie ten przystanek.
Radny Chorążek dziwi się zamieszaniu w związku ze starym, drewnianym przystankiem, który postawił kilka miesięcy temu na swojej działce. Wartości finansowej ten przystanek, według rajcy, nie przedstawia żadnej. Wręcz przeciwnie, Chorążek musiał jeszcze ponieść koszty przeniesienia go. - Ja to zrobiłem w czynie społecznym - twierdzi.
Wójt gmina Bystra Sidzina Aureliusz Kania, gdy słyszy pytania dotyczące starego przystanku, który zabrał jeden z radnych, odpowiada, że zamieszanie wiąże się z walką polityczną i rozpoczynającą się właśnie kampanią wyborczą.
Wójt tłumaczy, że przystanek został usunięty na wniosek suskiego starostwa powiatowego ze względu na bezpieczeństwo. - Ten przystanek został przeznaczony do rozbiórki, bo pochodzi z lat 70. - wyjaśnia Kania. - Był tam kiedyś wypadek. Nakazano mi natychmiastowe zlikwidowanie tego przystanku. Wpadłem na pomysł, żeby zabrał to ktoś w całości, takim samochodem z dźwigiem. Napatoczył się radny i obiecał, że to zrobi.
Radny Mieczysław Chorążek zabrał przystanek za darmo. Zawiózł go po prostu na działkę do siebie.
- Teraz w prasie oprócz sportu nie ma nic innego, tylko same afery -twierdzi wójt Kania. - W tej chwili jest kolejna, przystankowa, wymyślona przez pana Jaromina. Gdyby wszyscy byli tak zainteresowani, jak pan Jaromin, sprawami gminy, to trzeba by się było z tej gminy wyprowadzić. Pan Jaromin ma wokół siebie grupę 5 osób na 7 tysięcy mieszkańców, a robi tyle zamieszania - narzeka wójt.
Józef Słowik