Krótka historia zjawiskowego artysty.
Kiedy występuje w „Europejskiej", jednej z najstarszych kawiarni na Krupówkach, tłumy czekają na wolny stolik. Na próżno jednak, bo nikt nie wychodzi w czasie koncertu fenomenalnego Ricardo, czyli artysty estradowego Ryszarda Wadowskiego.
Ricardo znany jest nie tylko w Zakopanem, ale i w całym kraju. Wyróżnia go aksamitna barwa głosu oraz przebojowy repertuar największych hitów muzycznych.
- Barwa głosu pozwala mi śpiewać niczym Połomski czy Presley - mówi Ryszard Wadowski.
Talent wokalny odziedziczył po matce. Jego ojciec założył pierwszy w Zakopanem zakład blacharki samochodowej. Bracia Ricardo poszli w ślady ojca.
Na muzyczne ukształtowanie Ryszarda wpłynęła jednak cała rodzina. - Mama nauczyła mnie modulować głos. Bo nie chodzi o to, żeby drzeć się tak, by poruszyło hale i owce jednocześnie - wyjaśnia Wadowski.
Ważny również był wpływ brata Tadeusza, który nauczył Ryszarda wybierać dobre piosenki. - Brat pokazał mi, że nie wszystko, co jest nagrane na płycie nadaje się do słuchania. Tym bardziej do wykonywania na scenie - mówi artysta.
- To się nazywa pozytywnym słuchaniem.
Rodzinne geny i dobre rady rodzeństwa w połączeniu z charyzmą Ryszarda Wadowskiego - wszystko to razem dało niezwykłą postać sceniczną. Idealny wokal w połączeniu z aranżacją występów charakteryzujących się błyszczącymi strojami, zmienianymi niezliczoną ilość razy w trakcie koncertu, przyciąga tłumy ludzi.
Ryszard zaczął również koncertować w całym kraju. Znany jest także w Belgii.
- W „Europejskiej" śpiewam już dziesięć lat - mówi Ricardo.
- To, że ludzie dla mnie tam przychodzą i mnie znają, to wynik cierpliwości, wytrwałości i siły pasji.
Niekiedy widzowie nie wierzą, że Ricardo śpiewa naturalnie. Często spotyka się ze zgryźliwymi uwagami. Nie przejmuje się nimi. Odkłada wówczas mikrofon, podchodzi do niedowiarka i śpiewa mu do ucha. Wszelkie uwagi znikają od razu.
Karierę estradową zaczynał w domu. Śpiewał na imprezach rodzinnych, w czasie rocznic i urodzin. Występował również w chórze Tatrzańskie Słowiki. Był tam jedynym solistą.
- Dużo mi dała praca organisty. Wtedy dobitnie pojąłem, co to znaczy śpiewać z podkładem muzycznym - wspomina Wadowski. - Wcześniej śpiewałem a capella, a to całkiem inny rodzaj śpiewu.
Z czasem trafił do „Europejskiej" i stał się nieodłącznym elementem tej popularnej kawiarni, artystycznym fenomenem Zakopanego. Trafił również do telewizji.
- Dziesięć lat temu byłem w programie „Zostań gwiazdą" - wspomina. - Robert Janson bardzo mnie wtedy chwalił. To była najlepsza nagroda, mimo że się nie zakwalifikowałem do finału.
Ostatnio Ricardo dostał zaproszenie do programu „Mam talent". Nie jest jednak zadowolony, że w nim wystąpił. - Jurorzy zachowali się nieodpowiednio. Ale reakcja publiczności mówi sama za siebie - opowiada podhalański Ricardo. Sala w czasie jego występu szalała.
W Zakopanem ludzie cieszą się z tego, że Ryszard nie przeszedł dalej. - Dzięki temu Rysio został u nas - mówi Ewelina, fanka artysty.
Prywatnie pan Ryszard jest zwykłym, spokojnym człowiekiem. Muzyka to nie jedyna jego pasja. Z zamiłowaniem uprawia ogród przy domu. Jest z niego bardzo dumny i podobnie jak swoją pozycje na scenie tworzy go powoli i z uporem.
Łukasz Razowski
Najstarsza na Krupówkach
Kawiarnia Europejska jest specyficznym miejscem na gastronomicznej mapie Zakopanego.
Zaliczana jest do najstarszych kawiarni na Krupówkach. Nie tylko z uwagi na swoją historię, ale i na wygląd. Panuje w niej klimat z lat siedemdziesiątych. Dosłownie. Bo, jak mówią starzy górale, nic tam od tego okresu się nie zmieniło. Stoliki znane już tylko z filmów Stanisława Barei, kolorowe światła kojarzące się z wymierającymi już dancingami. I wszystko to w jednym z najdroższych miejsc w Europie. W końcu, jak sama nazwa wskazuje - „Europejska". Ale niech ten opis nikogo nie zmyli. Dzięki tej nieprzemijającej atmosferze i osobie boskiego Ricardo, kawiarnia jest jednym z najpopularniejszych miejsc w Zakopanem.