Sześć stoków nie działa, bo nie są naśnieżane. Armatek nie ma, gdyż nie ma zgody na pobór wody.
Na Wysokim Wierchu w Bukowinie Tatrzańskiej - tak jak na Gubałówce - jeżdżą tylko dzieci na saneczkach i... hula wiatr. Sześć tamtejszych wyciągów tej zimy jeszcze nie ruszyło. Oficjalny powód - brak śniegu, nieoficjalny - jak tłumaczy jedna z bukowiańskich gaździnek - we wsi się powadzili o wodę i zawiść weszła między ludzi...
W całej Bukowinie pojawiły się ogłoszenia z apelem, by ratować Wysoki Wierch. „Zapraszamy wszystkich darczyńców do wnoszenia opłat w banku na konto biednych właścicieli wyciągów narciarskich na Wysokim w Wierchu, którzy od 40 lat byli pionierami narciarstwa w tej uroczej wsi, a obecnie utrzymują skansen pozbawiony infrastruktury, który nie da się porównać z innymi ośrodkami na terenie gminy". Pod tym apelem podpisali się sympatycy Wysokiego Wierchu.
- To jakiś niewybredny żart! - mówią na Wysokim Wierchu. Ale tam nikomu nie jest do śmiechu. - Tu u nas na Wysokim Wierchu przez całą zimę zawsze było jak na Krupówkach! - mówią w wypożyczalni nart przy jednym z wyciągów. - Tłum samochodów był taki, że trudno było przejść. Przyjeżdżały całe rodziny, niektóre od lat. Tu przecież rodziło się narciarstwo bukowiańskie! Wszystko tutaj hulało, teraz jest pusto. Nie działają wyciągi, budki z jedzeniem, piwem, sklepiki z pamiątkami. Ludzie zapasy jedzenia dla gości porobili, teraz wszystko się psuje... A my zamiast wypożyczać narty, jesteśmy punktem informacji. Codziennie przychodzą do nas tłumy gości i pytają, dlaczego wszystkie wyciągi stoją. Odpowiadamy, że jest za mało śniegu i czekamy jeszcze na pięć centymetrów.
Ale to oficjalne tłumaczenie. O nieoficjalnej przyczynie mówi się tylko po cichu, bez wymieniania nazwisk. - To przez zawiść! Ci ze spółki wodnej nie dali wody do naśnieżania wyciągów na Wysokim Wierchu, bo sami byli udziałowcami tych wyciągów na Olczańskim, po sąsiedzku. Najlepiej zabrać konkurencji klientów! - mówią spotkani na Wierchu ludzie.
Józef Hodorowicz, właściciel jednego z wyciągów na Wysokim, potwierdza, że nie ma pozwolenia na pobór wody do naśnieżania stoków. - Cztery lata temu wystąpiliśmy do spółki wodno-wodociągowej o przydział wody, lecz choć ówczesny prezes twierdził, że wody wystarczy, to jednak nam jej odmówiono - przypomina Józef Hodorowicz.
Tymczasem na innych stokach w Bukowinie Tatrzańskiej nie ma problemu z naśnieżaniem.
Edward Kuchta, syn byłego prezesa spółki wodno-wodociągowej, wyjaśnił nam, że właścicielom wyciągów na Wysokim Wierchu nie odmówiono przydziału wody, lecz postawiono warunek. - Żadnej zazdrości i konkurencji tu nie ma, a jedynie krótkowzroczność tamtejszych właścicieli - tłumaczy Edward Kuchta. - Mieli zainwestować w rurociąg i zbiornik na wodę, by nie czerpać bezpośrednio z głównego kolektora, bo w sezonie mogłoby wtedy zabraknąć wody pitnej dla mieszkańców wsi. Nie zrobili tego i teraz sami są sobie winni.
Halina Kraczyńska