Rozwój miasta blokują głównie konflikty.
Zakopane przegrywa wojnę o narciarzy i turystów. Przyznały to ostatnio już nawet władze Zakopanego, które wcześniej wielokrotnie podkreślały, że Słowacja to partner, a nie przeciwnik. Stolica Tatr nie tylko, że nie rozwija się, ale nawet cofa w rozwoju. Skłócona społeczność zamyka trasy narciarskie, wprowadza przepisy oznaczające w praktyce prohibicję czy też powoduje, że prywatny biznes nie może inwestować w Zakopanem.
- Można by ogłosić ranking hamulcowych Zakopanego - mówi Andrzej Kawecki, dyrektor Biura Promocji Zakopanego. - Myślę, że każdy zapytany mieszkaniec bez namysłu wymieni kilka nazwisk. Sama rada miasta czasem zamiast myśleć o rozwoju naszego kurortu to jeszcze go hamuje.
Jako przykład „hamulca", które blokuje rozwój Zakopanego, podaje się protesty górali z Poronina wraz z charyzmatyczną przywódczynią Józefą Chromik. - Niech Zakopane zajmie się porządkami u siebie a nie obwinia nas o swoją porażkę - mówi Józefa Chromik. - Zakopiańczykom wydaje się, że luksusowe hotele i czteropasmówka rozwiąże ich problemy. Nic bardziej mylnego. Jesteśmy za modernizacją drogi dojazdowej, ale nie w kształcie budowy czterech pasów jezdni i ekranów akustycznych. Przecież ta droga docelowo ma iść na Słowację i jeśli budowa doszłaby do skutku, wtedy turyści nawet nie zwolnią przejeżdżając przez Zakopane.
Niestety, Zakopanego nie popychają do przodu także konflikty własnościowe i zamykanie kolejnych tras narciarskich. Symbolem tutaj jest upór rodziny Byrcynów, który spowodował, że na Gubałówce od kilku lat trasa narciarska jest zamknięta. Sami zainteresowani jednak twierdzą, że zarzucanie im zacofania Zakopanego to zręczny chwyt i nic więcej.
- Mało jest wyciągów narciarskich na Podhalu? - pyta Bożena Gąsienica Byrcyn. - Często zimą jest tak, że część wyciągów nie działa, bo nie ma chętnych narciarzy. Poza tym proszę spojrzeć co dzieje się z klimatem. Ocieplenie powoduje, że większość niżej położonych tras po prostu nie może zimą normalnie działać. Proszę na nas nie zrzucać odpowiedzialności za niepowodzenia Zakopanego.
Zakopanemu brakuje również i miejsc parkingowych. Widać to zwłaszcza w sezonie. Władze Zakopanego chcą, aby prywatny inwestor na Alejach 3 Maja wybudował parkingi wielopoziomowe, ale tutaj sprzeciwiają się radni. Wśród nich liderem jest Jerzy Zacharko, który nie poczuwa się do roli hamowniczego. - A burmistrz przyśpiesza cokolwiek w Zakopanem? - pyta radny Zacharko, były wiceburmistrz. - Zostawiliśmy projekt budowy parkingów pod stadionem przy ulicy Orkana. Projekt wyrzucił sam burmistrz. Jesteśmy za budową parkingów na Alejach 3 Maja, ale przez miasto, a nie prywatny biznes. W przeciwnym wypadku czeka nas to, co się stało z PKS w Zakopanem. Firma, która wykupiła PKS, zajmuje się wszystkim tylko nie przewozem pasażerów.
Obie strony może nie konfliktu, ale różnych wizji rozwoju miasta, wzajemnie obarczają się winą za porażkę Zakopanego w walce o turystę. Franciszek Bachleda Księdzularz, dyrektor COS, obwiniany o konflikt na Nosalu tłumaczy, że dlatego Zakopane przegrywa, bo w naszym mieście nie sposób się porozumieć ze sobą. Jaki więc los czeka nasze Zakopane?
Przemysław Bolechowski