Pod Gubałówką miejsca do handlu warte są majątek. Na jednym stoisku sprzedają nawet trzy osoby. Pod Gubałówką padł rekord za najem stoiska do handlu oscypkami.
Jeden z handlarzy startujących w przetargu na stoiska z oscypkami pod Gubałówką zaoferował miesięcznie ponad 6 tysięcy złotych. To absolutny rekord jeśli chodzi o stawkę czynszu za stragan z oscypkami. Nawet na Krupówkach nikt nie zaproponował tak wysokiej sumy. Pozostali oferenci podali nieco mniej - średnio od 2 do 4 tysięcy złotych miesięcznie.
Zakopiańskie Biuro Promocji ogłosiło właśnie wyniki przetargu na stoiska z oscypkami pod Gubałówką. Największy bój stoczono o stoisko numer jeden, czyli pierwszy stragan od strony przejścia podziemnego. Tutaj zwyciężczyni zaoferowała 6 tys. zł miesięcznie! Ta suma szokuje sprzedawców oscypków.
- Poza sezonem nie ma szans na zarobienie na takie opłaty - mówi nam pani Janina, handlująca na Krupówkach.
Ci, którzy do tej pory dzierżawili stoiska tłumaczą, że wysokie kwoty padały, bo to była walka na śmierć i życie.
- Dla wielu to jedyne źródło utrzymania - tłumaczy nam jedna z góralek. - Nie ma cię pod Gubałówką, to czeka cię ruina. Tutaj nawet poza sezonem kręcą się ludzie i człowiek zawsze coś sprzeda. A stragan poza Krupówkami i główną drogą pod Gubałówkę to już nieopłacalna sprawa. Poza tym teraz o połowę zmniejszono liczbę dzierżawców stąd i takie zawrotne kwoty. Do tej pory było tak, że na 25 stoisk wyłaniano dwa razy więcej dzierżawców i każda z osób stała co drugi dzień. Teraz jednak zadecydowano, że każde z 25 stoisk będzie mieć jednego dzierżawcę. To oznacza, że połowa handlarzy straci miejsce zarobku. Okazuje się, że niektórzy postanowili do startu w przetargu zawiązać koalicję.
- Ludzie dogadywali się - mówi jedna ze sprzedawczyń. - Jeden góral złożył wniosek na sumę 3 tysięcy miesięcznie, ale do czynszu dołoży mu się jeszcze dwóch handlowców. Każdy z nich będzie stał co trzeci dzień.
Zakopiańskie Biuro Promocji tłumaczy, że zasady przetargu były jasne.
- To przejrzysta forma rozdzielania stoisk - tłumaczy Andrzej Kawecki, dyrektor biura. - A im większe sumy zostały zaoferowane, tym większy będziemy mieć budżet na promocję naszego miasta.
Sumami jakie padły podczas przetargu martwią się natomiast również ci, którzy mają stragany z pamiątkami pod Gubałówką.
- Oni psują rynek - załamuje ręce pan Maria, góralka ze stoiska z pamiątkami. - Brakuje tylko tego, aby i właściciele terenu, gdzie my stoimy wpadli na pomysł, że za mało płacimy.
Przemysław Bolechowski