Hodowcy mogą się nie doczekać wniosku.
W lokalnych mediach pojawiła się ostatnio informacja, że Regionalny Związek Hodowców Owiec i Kóz dogadał się z Beskidzko-Tatrzańską Spółdzielnią Producentów „Gazdowie” w sprawie wspólnego wniosku o rejestrację podhalańskiej jagnięciny w Unii Europejskiej. Choć obie strony deklarują dobrą wolę, to jednak kompromis w tej sprawie wydaje się być niemożliwy. A czas ucieka, bo resort rolnictwa dał im czas do końca września.
Od dwóch lat Spółdzielnia „Gazdowie” i RZHOiK w sprawie jagnięciny nie mogą się porozumieć. Wszystko zaczęło się od wniosku złożonego przez RZHOiK, który został oprotestowany przez spółdzielnię. Tym samym wniosek nie został pozytywnie rozpatrzony i przepadł.
W tym roku natomiast swój wniosek złożyła Spółdzielnia „Gazdowie”, a z kolei protest złożył RZHOiK. Ministerstwo Rolnictwa zaproponowało więc, aby obie strony znalazły kompromis i złożyły wspólny wniosek o rejestrację jagnięciny w UE. I choć po spotkaniu w Warszawie obie strony deklarowały, że taki kompromis jest możliwy, to jednak od tego czasu dyrektor Jan Janczy i Kazimierz Furczoń nie zasiedli do stołu i nie przedyskutowali sprawy.
– Czekam na telefon od dyrektora Janczego, ale coś się nie mogę doczekać – mówił Kazimierz Furczoń. Co ciekawe, okazuje się, że również Jan Janczy czeka na przejaw inicjatywy ze strony Spółdzielni „Gazdowie”. To jednak nie jest jedyny problem, jaki stoi na drodze wspólnego wniosku. Odmienne są też koncepcje, jak miałby on wyglądać. – To będzie nasz wniosek, do którego Regionalny Związek Hodowców Owiec i Kóz zostanie dopisany jako wnioskodawca – wyjaśnia Furczoń. Z kolei dyrektor Janczy uważa, że wniosek Spółdzielni zawiera wiele błędów i nie zostanie pozytywnie przyjęty w Brukseli. – Jeżeli pójdzie wniosek to nasz, ponieważ jest o wiele bardziej merytoryczny – twierdzi. Kością niezgody nadal pozostaje kwestia terenu, skąd jagnięcina miałaby pochodzić. Spółdzielnia chce, aby oprócz powiatów tatrzańskiego i nowotarskiego znalazły się też część Nowosądecczyzny i Żywiecczyzny. RZHOiK nie kryje natomiast, że podchodzi do tego ze sporą rezerwą.
Czas jednak płynie i koniec września tuż-tuż, a rozmów, jak nie było, tak nie ma.
Krzysztof Stasik