Na dniu ulicy Kościeliskiej bawili się nie tylko górale, ale i turyści. Warszawa ma swoją Starówkę, Kraków – Sukiennice a Zakopane – ulicę Kościeliską. W miniony weekend mieliśmy właśnie święto tej niezwykle pięknej i urokliwej ulicy.

To właśnie tu znajduje się stary drewniany kościółek i cmentarz na Pęksowym Brzyzku. A przy samej ulicy stoją zabytkowe, drewniane chałupy góralskie liczące ponad sto lat. Przed laty to właśnie ulica Kościeliska, a nie Krupówki były centrum Zakopanego. To ważna ulica, stąd i świętowanie było nie byle jakie.

Takich urokliwych miejsc jak ulica Kościeliska w Zakopanem zostało już niewiele. A i tu z roku na rok coraz mniej zabytkowych drewnianych, góralskich domów i tego wyjątkowego dla mieszkańców klimatu. Coraz więcej pojawia się tu ogromnych pensjonatów i budynków wzbudzających spore kontrowersje, jak choćby opisywana już przez nas „gargamelówka”, ochrzczona niedawno przez właściciela na pensjonat „Kominiarski Wierch”.

Jednak w dniu święta pamięta się jedynie o plusach ulicy. Dlatego przed willą „Koliba” spotkali się mieszkańcy oraz turyści spragnieni góralskiego folkloru i tradycji.

– Dla mnie to miejsca magiczne i szczególne – mówi Jan Gąsienica Walczak, wiceburmistrz Zakopanego. – To nasze stare Zakopane i pierwsze osiedle. Dlatego warto świętować i przede wszystkim przypominać o nim jak najczęściej. Jak tylko się da.

Święto ulicy Kościeliskiej to liczne konkursy, przede wszystkim dla mieszkańców tego rejonu Zakopanego. W szałasie Zofii Karpiel Bułecki przy Kościeliskiej jury musiało spróbować kilkudziesięciu nalewek domowej roboty. Aby członkom jury było łatwiej przebrnąć przez trudną degustację trunków różnej mocy, oceniano też ciasta domowej roboty. Nie było łatwo, ale jakoś wszystkim udało się „zaliczyć” tę ciężką próbę.

Niezależnie od tego przy willi „Koliba” wybierano najpiękniejszą gaździnę. Do zawodów stanęło kilkanaście kandydatek. Mimo że same panie zapewniały, że góralce wystarczą za odziewek korale i kolczyki, to jednak jury oceniało przede wszystkim właśnie strój to, czy wszystko jest na swoim miejscu i czy startujące panie nie dokonały jakichś niedozwolonych zmian w góralskim odziewku. Wiadomo bowiem, że tradycja swoje a moda swoje, i ciągle zmienia się też sam strój góralski. Konieczna więc była spódnica tybetowa, kierpce i gorsecik. Starsze gaździny mogły występować w tzw. katankach. No i jeszcze obowiązkowe korale.

– Najważniejsza u góralki, mimo wszystko, jest uroda – podkreślał podczas konkursu Jan Gąsienica Walczak. – A to co na niej i jak jest poubierana tylko jeszcze krasy dodaje.

Ostatecznie jakiś werdykt jury musiało ogłosić.

Zdecydowano więc, że najładniej ubranymi gaździnami w tym roku zostaną dwie panie – Magdalena Świerk i Maria Gąsienica Gładczan.

W ramach święta ulicy w Liceum Plastycznym im. Antoniego Kenara dzieci i młodzież brały udział w konkursie plastycznym, którego tematem była właśnie ulica Kościeliska.

W niedzielę również świętowano. Był konkurs na najładniejszy sweter góralski (a może na najcieplejszy, zważywszy na pogodę) a także konkurs na śpiew pasterski.

Przemysław Bolechowski