Oszukanych może być nawet kilkaset osób. Anna K. nie przyznaje się, że wyłudziła miliony.
Nawet kilkaset osób mogło paść ofiarą oszustki, która prowadziła piramidę finansową w Zakopanem. Wrocławianka, Anna K. ułatwiała zaciąganie kredytów wystawiając fałszywe zaświadczenia o zatrudnieniu. Obiecywała krociowe zyski. Biznes prowadzony pod przykrywką firmy doradczo-szkoleniowej „Pespektywa” zakończył działalność po tym, jak kobieta została zatrzymana. Zakopiańska prokuratura nie spodziewała się chyba zakresu przestępstwa i kobietę wypuszczono za skromnym poręczeniem majątkowym. Mogła wyłudzić nawet kilka milionów złotych.
Anna K. pojawiła się w Zakopanem ok. dwóch lat temu. W czerwcu br. hucznie otworzyła biuro doradczo-szkoleniowe „Perspektywa” w Zakopanem. – Polecił mi ją znajomy. Anna była bardzo miła – opowiada nam prosząca o anonimowość jedna z oszukanych kobiet z Zakopanego. – Powiedziała, że zna moją sytuację finansową i chce mi pomóc. Mówiła, że kieruje funduszem inwestycyjnym. Jeślibym wpłaciła do jej funduszu 10 tysięcy złotych, otrzymywałabym 2 tysiące złotych miesięcznie. Po spłacie kredytu zostawałoby mi prawie półtora tysiąca! Kobieta jednak nie miała zdolności kredytowej, ale i tu okazała się pomocna Anna K.
– Dostałam od niej zaświadczenie, że jestem u niej zatrudniona i zarabiam 2700 zł – wyjaśnia poszkodowana – Udałam się z tym pismem do banku. Pani w okienku zadzwoniła do firmy „Perspektywa”, aby potwierdzić, czy tam pracuję. Powiedziano jej, że to prawda. W tym wypadku jednak nie doszło do wypłaty kredytu. Kobietę zatrzymano tuż po podpisaniu umowy. Grozi jej postępowanie za próbę wyłudzenia kredytu.
– Potwierdzam, że taki fakt miał miejsce, ale do czasu zakończenia postępowania prowadzonego przez prokuraturę nie udzielam informacji – powiedział Wojciech Sury, rzecznik prasowy Getin Bank S.A., gdzie doszło do zatrzymania. Wkrótce po tym do aresztu trafiła także Anna K. Zabezpieczono w jej firmie dokumentację. Okazało się, że skala oszustwa jest znacznie większa niż zaledwie kilka przypadków.
– Dopiero w czasie przesłuchania dowiedziałam się na policji, że takich oszukanych osób jest nawet kilkadziesiąt lub kilkaset, a kwota przekrętu przekracza milion złotych i może sięgać nawet trzech – mówi łamiącym się głosem poszkodowana. Zakopiańska prokuratura jednak uznała, że skala oszustwa nie jest duża. Szefowa „Perspektywy” wyszła za poręczeniem majątkowym w kwocie dwóch tys. zł.
– Są tacy, którzy włożyli w ten biznes nawet kilkaset tysięcy złotych – opowiada o kulisach działalności Anny K. jej wieloletni znajomy. – Proszę sobie wyobrazić, że część ludzi nawet zaczęła otrzymywać pieniądze. Przyciągała w ten sposób kolejnych naiwnych. W budynku, gdzie mieści się zakopiańska firma, nikt nic nie wiedział. Prowadzący tuż obok działalność są zaskoczeni tym, co usłyszeli.
– Rzeczywiście tego dnia wychodziłem bardzo późno z pracy i widziałem, że świeci się tam światło. Podobno ktoś był tam do samego rana – opowiada pracownik jednej z firm sąsiadujących z biurem „Perspektywy”.
Od kilku dni drzwi tej firmy są zamknięte. Działa jednak strona internetowa. Podanego na niej telefonu komórkowego nikt nie odbierał przez dłuższy czas. Anna K. oddzwoniła jednak osobiście.
– Nie mogę rozmawiać o moim zatrzymaniu przez policję – tłumaczyła się Anna K. – Możemy się spotkać za kilka dni i osobiście wszystko wyjaśnię. Zapewniam jednak, że firma działa normalnie. Wrocławianka zaprzeczyła, jakoby kogoś oszukała.
Wkrótce po tej rozmowie telefon został wyłączony. Milczy także policja i prokuratura. W zakopiańskiej komendzie usłyszeliśmy, że zabroniono udzielać jakichkolwiek informacji na temat tej sprawy.
– Ta kobieta będzie zatrzymana, ale nie udzielam informacji w tej sprawie, może za kilka dni udzielę – rzucił w krótkiej rozmowie zastępca prokuratora rejonowego w Zakopanem, Stanisław Staszel.
Jeśli uda się ponownie zatrzymać wypuszczoną za poręczeniem Annę K., w zależności od zarzutów grozi jej od 6 miesięcy do nawet 8 lat więzienia. Odpowiedzialność poniosą także osoby posługujące się sfałszowanymi dokumentami do wyłudzania kredytów. Naiwni będą jednak musieli spłacić zaciągnięte zobowiązania.
Grzegorz Sikora