Ankieta wykazała w busach wiele nieprawidłowości. Podbierają sobie klientów, czasami szantażując się.
Co trzeci bus – wynika z ankiety – nie jechał, choć był w rozkładzie jazdy.
Lista grzechów zakopiańskich przewoźników obsługujących regularne linie jest długa. Przedstawili je wczoraj na spotkaniu z busiarzami urzędnicy gminy i starostwa. Podsumowali w ten sposób przeprowadzoną w sezonie i poza sezonem analizę funkcjonowania na terenie miasta i powiatu wszystkich linii regularnych.
– Tylko około 40 procent kursów regularnych jest wykonywanych rzetelnie. To nie za dobrze świadczy o naszych usługach przewoźniczych – podkreślał na spotkaniu Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański.
Analiza dowiodła, że zakopiańscy busiarze nie przestrzegają rozkładu jazdy, wyjeżdżają z przystanków początkowych dopiero wtedy, gdy mają komplet ludzi, zabierają zbyt wiele osób, bywają niegrzeczni w stosunku do pasażerów, konkurują z sobą i to nie do końca w uczciwy sposób. Zdarzają się wśród nich – jak twierdzi starosta – próby zastraszania, niektóre pojazdy nie są w najlepszym stanie technicznym, a nawet zdarzają się brudne. I jest już ich za dużo.
– W dniu 19 sierpnia, gdy przeprowadzana była analiza rynku przewozowego, na 2284 kursy nie zrealizowano 830, czyli 36 procent – mówią urzędnicy starostwa. Podobnie sytuacja wyglądała na terenie Zakopanego.
– W drugim półroczu przeprowadziliśmy na tym terenie 45 kontroli – mówi Antoni Nosal, małopolski inspektor transportu drogowego. – Efekt? Sześć postępowań administracyjnych, w 10 przypadkach zatrzymaliśmy dowody rejestracyjne. Stwierdziliśmy, że w 22 procentach stan techniczny pojazdów był niezadowalający.
– Nie jest dobrze – podsumował sytuację wiceburmistrz Zakopanego Wojciech Solik. – Obiektywna analiza wykazała znaczący procent nieprawidłowości, a przecież nikt nikogo nie zmusza do tej działalności – zaznaczył Solik. – Dochodzą do mnie głosy krytyki zarówno od tutejszych mieszkańców, jak i z Polski. Daje to pewien obraz naszego miasta. Nie najlepszy!
Ale i busiarze nie skąpili urzędnikom krytycznych słów. Jakub Karpiński, szef Zrzeszenia Transportu Prywatnego zarzucił im, że analizę przeprowadzono w najbardziej zatłoczone dni, gdy na ulicach były korki i busy nie mogły być na czas na przystankach. – To nie były niezrealizowane kursy, ale opóźnione – mówi Karpiński. – Według mnie analiza została zrobiona pobieżnie.
Mimo to jej wyniki będą wzięte pod uwagę. Od 2009 roku koncesje na przewozy będą wydawane tylko na jeden rok.
Halina Kraczyńska