Dziś rano spod wieży ratuszowej na Rynku Głównym w Krakowie wyruszą w niezwykłą podróż do Zakopanego dwa fasiągi, czyli góralskie wozy konne. Przed stu laty takimi zaprzęgami podróżowali do podnóża Tatr letnicy z Krakowa. Dziś fasiągi wożą turystów do Morskiego Oka.
Kapela góralska, aktorzy Teatru Off Tatrzańskiego, którzy na czas podróży przeobrażą się w krakowskich mieszczan sprzed stulecia, oraz dziennikarz naszej gazety – przez dwa dni podróży będą szukać odpowiedzi na pytanie postawione w 1870 r. przez Walerego Eljasza Radzikowskiego. Znany w XIX wieku miłośnik Tatr i Zakopanego zastanawiał się w „Ilustrowanym Przewodniku do Tatr, Pienin i Szczawnic”: „I cóż te Tatry mają tak cudownie przyciągającego do siebie, że się za niemi tęschni, jakby za ukochaną osobą? jakaż siła zwabia tam ludzi najrozmaitszego zatrudnienia, usposobienia, płci i wieku?”.
Magii Tatr uległy też, tak jak Radzikowski, m.in. Urząd Marszałkowski, Biuro Promocji Zakopanego, Związek Podhalan i rozliczni burmistrzowie małopolskich miast i miasteczek. Małopolskie władze pospołu z urzędnikami chcą przywrócić modę na inne niż samochodem podróżowanie pod Tatry.
Sentymentalna wyprawa fasiągami wyruszy z Krakowa zaraz po hejnale o 10 rano. W jednym wozie pojedzie kapela góralska, w drugim – aktorzy. W Krakowie podróżników można wypatrywać na ul. Grodzkiej, Stradom, Krakowskiej, Kalwaryjskiej, Wadowickiej, Zakopiańskiej. Niecodzienne zaprzęgi będą też mogli zobaczyć mieszkańcy Swoszowic i Wrząsowic.
Około południa wozy dotrą do oddalonych ok. 20 km Świątnik Górnych. Tam górali i krakowskich mieszczan czeka huczne powitanie. W asyście strażaków „z epoki” zjadą pod Zespół Szkół, gdzie pozdrowi ich sam burmistrz Leszek Batko. Wędrowcy wezmą też udział w imprezie plenerowej. Obejrzą zainscenizowane „kadry” z życia codziennego Świątnik w XIX wieku, występy zespołów, zwiedzą Muzeum Ślusarstwa. Nie zabraknie też czegoś dla ciała, w planach jest bowiem degustacja regionalnych potraw.
W Świątnikach trzeba też będzie zmienić zmęczone podróżą konie. Wypoczęte rumaki ok. godz. 13.15 raźnie pociągną wozy w stronę Myślenic. Przez Siepraw i Borzętę fasiągi dotrą do leżących 36 km od Krakowa Myślenic.
Tam wjazd podróżników do miasta znów będzie widowiskowy. Na rynku przy fontannie, nazywanej „Tereską”, fasiągi powita burmistrz Maciej Ostrowski oraz słynne ze znakomitych pierogów i wypieków koło gospodyń miejskich z Górnego Przedmieścia. Będą też rozmaite występy na scenie, a jak profesjonalnie tańczyć i śpiewać, pokaże Reprezentacyjny Folklorystyczny Zespół Miasta i Gminy Myślenice „Ziemia Myślenicka”.
Sobotni wieczór i noc podróżnicy spędzą w Rabce. Będą się bawić na pikniku Gorczańskiego Związku Podhalan. W niedzielę sprzed restauracji „Siwy Dym” o godz. 9 ruszą zakopianką. W okolicach Nowego Targu znów czeka ich wymiana koni.
W Zakopanem wszyscy zameldują się pod Muzeum Kasprowicza na Harendzie ok. godz. 13.30. Tu odbędzie się krótka inscenizacja teatralna, a potem przejazd ulicami Kasprowicza, Nowotarską, Chramcówki, Kościuszki pod Urząd Miasta Zakopanego i ok. godz. 14.30 powitanie przez władze miasta. Gospodarze Zakopanego oraz zaproszeni goście, którzy na trasie podejmowali podróżników, zasiądą do dorożek i ulicą Kościuszki i Krupówkami dojadą na miejsce redakcji letniej „Gazety Krakowskiej” – około godziny 15.
Następnie ul. Piłsudskiego i Makuszyńskiego orszak ruszy do hotelu „Belvedere” i tutaj podróż dobiegnie końca. Podczas całej podróży letnikom towarzyszy redakcja terenowa „Gazety Krakowskiej”, która w każdym miejscu postoju będzie wydawać specjalny numer gazety.
Jak zapewniają organizatorzy i uczestnicy niezwykłej wycieczki, wyprawa fasiągami została przygotowana zgodnie z zaleceniami Radzikowskiego. Przygotowania zaczęto więc odpowiednio wcześniej: „Wszelkie obmyślanie rekwizytów do ubrania, czy dla żołądka, czy dla naukowych studyj lub zabawy robić zawczasu, aby czego nie zapomnieć przy śpieszném zbieraniu się”. Nie bez znaczenia jest fakt, że podróż odbywa się latem: „Czas najstosowniejszy bywa od początku Lipca do połowy Sierpnia, bo dzień długi i góry z zaludnionemi, szałaszami, przytem pora gorąca letnia czyni zwiédzanie wierchów dogodném”. Niezwykle starannie dobrano też uczestników wyprawy: „Skoro się już postanowiło jechać w te cudowne Tatry, do czegóż się najprzód wziąć, aby podróż uczynić sobie najprzyjemniejszą? Naturalnie do złożenia lub obmyślenia sobie towarzystwa dobranego”.
Marian Satała