Na Podhalu górale wzięli się do kupy i zaczęli tak jak ich sąsiedzi Słowacy budować aquaparki. Na każde Boże Narodzenie otwiera się jeden!
Już na Boże Narodzenie na turystów i narciarzy, którzy przyjadą pod Tatry, będzie czekała nie lada atrakcja.
Po szaleństwach na stokach lub po długiej wędrówce do Morskiego Oka będą mogli, po drodze, wpaść do Bukowiny Tatrzańskiej, do nowo wybudowanego, nowoczesnego aquaparku.
– Tak jak obiecaliśmy, bukowiańskie termy będą gotowe na Boże Narodzenie! – podkreśla Edward Kuchta, wiceprezes Bukowiańskiego Towarzystwa Geotermalnego.
Goście będą mogli wykąpać się aż w 12 basenach, 6 – na zewnątrz, 6 – wewnątrz. – Wszystkie będą geotermalne. Najniższą temperaturę, bo 26-27 stopni, będzie miał basen pływacki, najcieplejszy zaś – do 35 stopni – mówi prezes Kuchta. – Oprócz tego oferujemy całe mnóstwo atrakcji – wszystkie znane typy saun, łącznie z góralską.
Będą też gabinety odnowy, sale fitness, do rehabilitacji, gabinety kosmetyczne, izba regionalna z kąpielami w drewnianych beczkach, zjeżdżalnie, piaskownica wodna. Oddzielna część będzie dla dzieci i młodzieży i oddzielna dla tych, co będą chcieli po nartach, wędrówce i pływaniu w ciszy wśród zapachu kojących ziół i muzyki odpocząć.
– Szczególnie zadbaliśmy o jakość wody w basenach, będzie ona na najwyższym poziomie. Użyliśmy do uzdatniania wody najnowszej metody, elektrolizy membranowej wspomaganej promieniami UV – zaznacza Kuchta.
Bukowiański aquapark będzie już trzecim na Podtatrzu miasteczkiem wodnym, po zakopiańskim i w Szaflarach. Do budowy geotermalnych basenów jednak przymierzają się też i inne wsie. Mieszkańcy Białki Tatrzańskiej po raz kolejny utworzyli spółkę, która tym razem zamierza wybudować tuż koło wyciągów Na Bani – olbrzymi aquapark.
– Myślę, że będzie większy trochę niż ten w Bukowinie – twierdzi Józef Dziubasik, szef nowej spółki, która na wiosnę przyszłego roku planuje ruszyć z budową miasteczka wodnego.
– Chcemy zakończyć budowę na Boże Narodzenie 2010 roku – obiecuje Tomasz Paturej, również należący do spółki.
Póki co, jednak białczanie nie chcą mówić o swojej inwestycji. Podkreślają jedynie, że nie będzie to konkurencja dla Bukowiny. – Będzie jak z wyciągami, na które chętnych jest tyle, że nie do przerobienia. Wszędzie są – zaznacza Paturej. Również w Bukowinie nie boją się przyszłej konkurencji. – Mamy inną specyfikę klienta – wyjaśnia prezes Kuchta. – W Białce nastawieni są na masowego klienta, na młodzież, my w Bukowinie raczej na osoby w średnim lub starszym wieku. Myślę, że podzielimy się klientem.
Halina Kraczyńska