Zdesperowani rajcowie gminy Kościelisko apelują do starosty tatrzańskiego, aby ten w jakiś sposób pomógł im z niemal wszechobecną deweloperką. Chodzi im głównie o gminne drogi, które w czasie wielkich budów są niszczone przez ciężki sprzęt.
Swój apel radni Kościeliska rozesłali niemal wszędzie gdzie się da.
Trafił on też do rady powiatu tatrzańskiego. - Kościelisko apeluje do starosty o całkowite zatrzymanie procesu deweloperskiego - wyjaśniał na ostatniej sesji rady powiatu tatrzańskiego radny Józef Szwab. - Jak piszą w apelu, nieregulowane wydawanie pozwoleń na budowę deweloperom jest czymś niepojętym. Wystawia to na pośmiewisko samorząd Kościeliska, a budżet gminy na wielkie straty.
Chodzi przede wszystkim o drogi w gminie. Ciężkie auta budowlane niszczą bowiem drogi.
- 50-tonowe ciężarówki jeżdżą po drogach, gdzie dopuszcza się 5-10 ton i niszczą je - wyjaśniał dalej radny Szwab.
Rajcowie z Kościeliska podali tutaj za przykład drogę na Kierpcówce, która została zniszczona w czasie prywatnej budowy. Jej odnowienie kosztowało gminę 500 tys. zł.
Według radnych Kościeliska, w pozwoleniu na budowę wydawanym przez starostwo powinna być informacja dla wykonawcy, że musi przestrzegać tonażu drogi, a w przypadku zniszczenia nawierzchni ma obowiązek ją odbudować.
- Sprawa jest bardzo trudna - zaznacza wicestarosta tatrzański Andrzej Skupień.
- Załatwienie jej należy do kilku organów. Trzeba się nad tym zastanowić wspólnie.
Łukasz Bobek