Dziewczęta spod Nowego Targu powiesiły się. Znajomi nie zareagowali na ich wołanie o pomoc.
Dwie nastolatki ze wsi Bór niedaleko Nowego Targu w nocy z niedzieli na poniedziałek wspólnie popełniły samobójstwo. Ania (16 l.) i Beata (17 l.) powiesiły się na belce w stodole należącej do rodziców jednej z nich.
Wcześniej dziewczyny wysłały do swoich znajomych, z którymi spędziły wieczór, kilka SMS-ów. Pisały, że zamierzają odebrać sobie życie. Nikt nie potraktował tego poważnie. Zaniepokoił się tylko chłopak Beaty, który przeczytał na swojej komórce, że dziewczyna rozstaje się z nim i chce popełnić samobójstwo. Było kilka minut przed północą. Chłopak Beaty natychmiast pojechał do jej domu. Wspólnie z ojcem dziewczyny zaczęli jej szukać. Gdy ją znaleźli, było już za późno. Beata i jej młodsza koleżanka Ania wisiały na belce w stodole. Nie żyły. Obok leżała pusta butelka po wódce, części garderoby i listy pożegnalne na luźnych kartkach papieru. Nowotarska prokuratura nie chce ujawniać ich treści.
– Sprawa jest bardzo delikatna – tłumaczą prokuratorzy i policjanci.
W niedzielę wieczorem Beata i Ania były na imprezie plenerowej w pobliskiej wsi Szaflary. Ze znajomymi piły alkohol. W czasie zabawy nie doszło do żadnej kłótni. Dziewczyny co jakiś czas mówiły jednak, że zrobią coś strasznego.
Ania uczyła się w III klasie gimnazjum w Szaflarach. Beata w ubiegłym roku rozpoczęła naukę w Technikum Odzieżowym w Nowym Targu. Obie dziewczyny uczyły się przeciętnie. Wagarowały. Mieszkańcy Boru twierdzą, że lubiły się bawić. – Moja wnuczka chodziła z Beatą do technikum. Musiałam się wiele natrudzić, żeby odciągnąć wnuczkę od imprezowego towarzystwa – mówi babcia koleżanki Beaty.
Z kolei Jarosław Szlęk, dyrektor gimnazjum w Szaflarach, przyznaje, że Ania nie była zbyt dobrą uczennicą. Twierdzi jednak, że niepowodzenia szkolne nie wchodzą w grę jako motyw samobójstwa.
– Zbyt łatwo ulegała wpływom niewiele starszych kolegów i koleżanek – podkreśla.
Rodzice Beaty są zrozpaczeni. Nie mają pojęcia, dlaczego ich córka targnęła się na życie. – Może niekochała życia? – cedzi słowa jej ojciec. – Córka napisała swojemu chłopakowi SMS-a, że razem z Anią zamierzają się zabić. Nie mogłem uwierzyć. Uwierzyłem dopiero, gdy je zobaczyłem w stodole.
Beata w swoim profilu na jednym z serwisów internetowych napisała o sobie: „Jestem taka, jaka jestem. W dzień grzeczna, w nocy niebezpieczna. (...) Lubię marzyć. Czasem zbyt mocno odlatuję od ziemi. Czasem sama gubię się w swoich myślach”...
Józef Słowik
Rodzice, nie ignorujcie sygnałów!
Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z UJ:
Nastolatek, który zamierza popełnić samobójstwo, zazwyczaj nagle radykalnie zmienia swoje zachowanie. Staje się zamknięty w sobie, unika rozmów, zamyka się w pokoju. Reaguje nieadekwatnie do sytuacji, na przykład wybucha gniewem na wszelkie próby zwrócenia mu uwagi. Czasem wprost mówi o swoich zamiarach.
Nie wolno ignorować takich sygnałów. Na pozór nieistotne, rzucane mimochodem „zrobię sobie krzywdę” to rozpaczliwa próba zwrócenia na siebie uwagi otoczenia. Bliscy powinni poważnie traktować takie słowa i próbować dotrzeć do dziecka. To samo odnosi się do przyjaciół i znajomych.