Miasto pod Giewontem pięknieje w oczach. Służby drogowe dostały polecenie, aby jak najszybciej skończyć porządki na ulicach i chodnikach. W wielu więc punktach widać panów w charakterystycznych, pomarańczowych uniformach.
Na szczęście widząc służby sprzątające także i drogowcy wzięli się za prace przy naprawie poszatkowanej w Zakopanem nawierzchni. Tutaj jednak na pierwsze efekty pracy będziemy musieli trochę poczekać. Władze Zakopanego zapowiadają, że od wykonawców remontów i napraw dróg będą surowo egzekwować jakość wykonanych prac.
Miotły i sprzęt sprzątający poszły w ruch. Zakopane dosłownie w oczach staje się coraz czystsze.
– Rozmawiałem z naszą spółką komunalną Tesko i poleciłem przyśpieszyć prace – mówi Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego. – Chcę, aby porządki w mieście zakończyły się w najbliższych dniach. Oczywiście zdarza się, że mieszkańcy spóźniają się z czyszczeniem chodników. Ale i tu dajemy sobie radę. Zapewniam, że lada dzień miasto będzie już czyste po wiosennych porządkach.
Co równie ważne, dzięki ciepłej aurze do ataku ruszyli drogowcy. Pierwsze ekipy już pracują na ulicach.
– Działa tak zwany kociołek – mówi Solik. – A i gorąca masa asfaltowa będzie niedługo dostępna. Prace rozpoczęliśmy w rejonie hotelu Imperial i systematycznie idziemy w kierunku centrum.
Jednym z najbardziej dziurawych miejsc w Zakopanem jest odcinek ulicy Czecha przyległy do ronda Kuźnickiego.
– Tu chcemy szybko zadziałać. Pierwsze prace drogowców polegają na wycinaniu asfaltu przy dziurach i ich czyszczeniu oraz uzupełnianiu – tłumaczy wiceburmistrz.
Kierowcy powinni więc w tych dniach uważać na takie niespodzianki. Co ważne gmina będzie egzekwować jakość wykonywanych napraw.
– Będziemy fotografować załatane dziury i monitorować stan dróg. Jeśli po kilku tygodniach znów pojawi się gdzieś dziura w jezdni, w ramach gwarancji będziemy żądać naprawy – zapowiada Solik. Może więc skończy się wiosenny horror kierowców.
Przemysław Bolechowski