Jeśli ktoś się boi, że zachoruje na raka, niech wesprze swoim procentem fundację zajmującą się tą problematyką. Współczujesz ludziom samotnym i bezdomnym? Noclegownie i jadłodajnie żadnym groszem nie pogardzą, to pewne. Kochasz zwierzęta? Oddaj część podatku na najbliższe schronisko dla zwierząt. Żyją nie raz w koszmarnych warunkach. Twoim życiem są góry? Wtedy pomyśl o ratownikach!
Wybierając się na szlaki, nikt nie myśli o tym, co się może stać. Myśl „nie znasz dnia ani godziny” daleka jest od nas w czasie, gdy obcujemy z cudownością natury. Dopóki zapatrzeni na piękno górskiego krajobrazu, nie potkniemy się i boleśnie nie złamiemy nogi. Wtedy wraca szara rzeczywistość. I przypominamy sobie o nich. O górskich ratownikach.
A przecież ci panowie muszą mieć za co pospieszyć z pomocą. Sprzęt kosztuje, nie każdy z nich może pracować jako wolontariusz. Na szkolenie środki też są potrzebne. Owszem, przecież istnieją i sponsorzy. Ale dla ratowania życia, a tym jak sama nazwa wskazuje ratownicy się zajmują, żadna kwota nie jest zbyt duża.
Zatem jeśli nie możemy się zdecydować, na co przeznaczyć nasze ciężko zarobione pieniądze, nie czekajmy na to, aż los zdecyduje za nas na czyje konto zostaną one przelane. Pomyślmy po prostu o sobie i swoich potrzebach, obawach, miłościach czy fascynacjach. Bo góry to dziwny twór. Nikt nie wie, nie przewidzi, co człowieka tam spotka. Za to właśnie, za tą nieobliczalność, górskie szlaki tak się kocha. Ale uczucie to zapewne będzie głębsze, gdy na wierchy podążymy z poczuciem, że ktoś pospieszy nam z pomocą w razie potrzeby...
tlb