Firma ochroniarska nie sprawdziła się. Burmistrz zachęca kupców do działania.
Zakończył się na Krupówkach eksperyment przeprowadzany przez władze Zakopanego. Prywatna firma ochroniarska, zatrudniona na cały luty za około 10 tys. zł, nie zlikwidowała nielegalnych stoisk. Tych jeszcze przybyło na deptaku! Teraz burmistrz Janusz Majcher zachęca właścicieli lokali przy Krupówkach, aby wzięli sprawy w swoje ręce i sami wygonili sprzed swoich sklepów czy restauracji nielegalnych handlarzy.
Firma ochroniarska z Krakowa miała - za pomocą metod, do których burmistrzowie nie chcieli się wtrącać - „wyczyścić" główną ulicę Zakopanego z nielegalnych stoisk, których w sezonie zawsze przybywa. Na początku lutego wiceburmistrz Wojciech Solik tłumaczył, że firma została zatrudniona na okres próbny, tylko na luty. Niestety, ochroniarze owszem, spacerowali po Krupówkach, ale poza robieniem zdjęć ich rola właściwie się kończyła.
- To jest wyrzucanie pieniędzy podatników w błoto! - grzmiał na ostatniej sesji rady miasta radny Władysław Łukaszczyk. Wiceburmistrz Solik obiecał, że rozliczy firmę z efektów pracy. - Gdybym nie próbował uporządkować tego, co się dzieje na Krupówkach, zarzucono by mi, że nic nie robię - tłumaczył Solik.
- Nie zamierzamy przedłużać im umowy, może z policją podpiszemy kontrakt na dodatkowe patrole? - zastanawia się Majcher. I dodaje: - Moja matka, jak przed jej sklepem ustawili się nielegalni handlarze, pogoniła ich miotłą!
Halina Kraczyńska