Miasto zebrało najgorsze noty wśród kurortów. Nie ma gdzie jeździć na desce, ale można pić. Miejscowi piją wódkę tak jakby bali się, że jej zabraknie - podaje przewodnik.
Brytyjscy snowboardziści wydali przewodnik, który powinien być kubłem zimnej wody dla Zakopanego. Wynika z niego, że pod Tatrami pojeździć na desce za bardzo nie ma gdzie, a po wątpliwych atrakcjach sportowych na stokach, na turystów czekają wrogo nastawione grupki miejscowej młodzieży. W dodatku pijemy w Zakopanem wódkę tak jakbyśmy bali się, że jej zabraknie.
Przewodnik snowboardowy autorstwa Matta Barra, Chrisa Morana i Ewana Wallaca wydany przez National Geographic oprowadza czytelnika po ponad 100 kurortach narciarskich 17 krajów ze wszystkich niemal kontynentów. Swoje miejsce znalazło tam również Zakopane. Jednak mało co zachęca „deskarzy" do zatrzymania się pod Tatrami. Autorzy, którzy są uznanymi snowboardzistami na świecie, opisują dużo minusów i niewiele plusów naszego miasta. W tych ostatnich znalazła się kultura, Kasprowy Wierch i... niskie ceny. Na tym w zasadzie kończy się ta lista.
- Miejscowi piją czystą wódkę tak jakby jej miało zabraknąć. Nie pozostawiają wartościowych przedmiotów w samochodzie w gorszych dzielnicach - czytamy na kartach przewodnika. - Miejscowość bywa pełna grupek młodych mężczyzn w bardzo bojowych nastrojach.
Autorzy nie zapomnieli oczywiście o dostarczeniu informacji na temat stoków.
- Stare wyciągi i kuriozalny system biletów - płaci się przy każdym wjeździe. Jeżeli są kolejki, nietrudno o frustrację. Zarezerwujcie z wyprzedzeniem bilet na Kasprowy, aby uniknąć horrendalnych kolejek - radzą goście z Wielkiej Brytanii.
Burmistrz Janusz Majcher ze spokojem podchodzi do tego, co w przewodniku o mieście napisano.
- Nie mamy wpływu na to, co Anglicy piszą - stwierdza. - Dobrze, że w ogóle Zakopane zauważyli, bo przecież nie mamy tu w zasadzie tras dla snowboardzistów.
Z kolei ta wątpliwa reklama Zakopanego wśród zagranicznych turystów oburza zakopiańską branżę turystyczną.
Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej i dyrektor jednego z zakopiańskich biur podróży jest bardzo zdenerwowana.
- Jeśli będzie trzeba, wystosujemy pismo do wydawcy tej publikacji. Będziemy chcieli wyjaśnić, dlaczego takie informacje tam są podawane - dodaje.
Łukasz Razowski
Gorzkie słowa
Fakt, przewodnik jest przejaskrawiony. Ale czy aby Zakopane i jego mieszkańcy nie zasłużyli sobie na kilka słów krytyki? Problemy z kolejkami były i są. Nieprawdy tu nie napisano. Z piciem też różnie u nas bywa. To jednak znak, że czas coś z tym wizerunkiem zrobić.