Niektóre zakopiańskie chodniki to droga przez mękę - skarżą się w naszej redakcji turyści. Dlaczego ta zalegająca na nich pośniegowa breja nie jest usuwana? - pytają. Niestety, sytuacja powtarza się co roku zimą.
Najgorzej mają matki pchające wózki z dziećmi i starsze osoby. Dla nich przebrnięcie przez nawet nieduży fragment chodnika, na którym zalega breja, to niezły wysiłek.
- Przedwczoraj, żeby dojść z Jagiellońskiej na Kościuszki musiałam iść ponad pół godziny. A byłam tak zmęczona, gdy w końcu doszłam, że musiałam odpocząć na ławce. Mam już ponad siedemdziesiątkę i spore kłopoty ze zdrowiem, taki spacer dla mnie to naprawdę zagrożenie - tłumaczy pani Janina z Zakopanego.
Klną też i turyści, i to ci młodzi, zdrowi.
- W Warszawie takie błoto po kostki byłoby nie do pomyślenia! Od razu poleciałyby głowy - mówi Katarzyna Łojek.
Władze Zakopanego jednak wyjaśniają, że nie wszystkie chodniki należą do gminy i nie ona odpowiada za ich utrzymanie. Jak jednak dodaje Wiesław Lenard, komendant straży miejskiej w Zakopanem, za nieodśnieżone chodniki można zarobić nawet 500 zł mandatu.
Halina Kraczyńska