Chłopak wjechał pod auto w sierpniu 2008 r. Czuje się lepiej, ale rehabilitacja dużo kosztuje.
9-letni Michał Brynczka z Frydmana - dzięki uporowi swojej rodziny, a zwłaszcza mamy - powoli wychodzi ze swojej choroby. Widać postępy u chłopca, który uległ 10 sierpnia 2008 r. ciężkiemu wypadkowi. Nie jest już karmiony przez sondę.
Z pomocy Michałowi doskonale zdali egzamin nie tylko rodzice, ale również mieszkańcy wsi. Dla Michasia przygotowali festyn, z którego dochód zostanie przeznaczony na pomoc w leczeniu. Wcześniej zaś zorganizowali zbiórkę przy kościele.
Dnia wypadku nikt we Frydmanie nie zapomni nigdy. To była sierpniowa niedziela. Michał ze swoim bratem pojechali rowerami po ojca, który wracał z krowami z pastwiska. Michał zdecydował się przejechać ruchliwą drogę Dębno - Niedzica. Wjechał wprost pod nadjeżdżający samochód. Po jednodniowym pobycie w szpitalu w Nowym Targu 9-latek został przewieziony do krakowskiego Prokocimia. Lekarze stwierdzili stłuczenie mózgu.
Michał jest porażony cztero-kończynowo (ma sztywne rączki i nóżki). - To jest stan ciężki, ale nie beznadziejny - powiedział wtedy matce lekarz. Od tamtej pory zaczęła się walka chłopca i jego matki o powrót do zdrowia. Bo że to nastąpi, nikt nie wątpi. Było wiadomo, że jedyne, co może stanąć im na przeszkodzie, to brak pieniędzy. Matka Michała, żeby poświęcić się synowi, musiała się zwolnić z pracy. Od ponad roku większość czasu spędza z chłopcem na turnusach rehabilitacyjnych. - Robimy wszystko, by zapewnić naszemu dziecku opiekę i fachową rehabilitację - mówi Maria Brynczka. - Jednak koszty, jakie są z tym związane, przekraczają nasze możliwości. Ja i mój mąż utrzymujemy się z niewielkiego gospodarstwa.
Maria Brynczka ma jeszcze trójkę dzieci w wieku szkolnym. Michał, patrząc na upór swoich bliskich, sam zaczął mocno walczyć z chorobą. Lekarze określili, że dziecko nie jest już w śpiączce.
- To było jeszcze w lutym. Byliśmy na kolejnej rehabilitacji.
Mówię Michałowi, że przyjedzie po nas tata, i wtedy on z siebie wydał pierwszy od dawna dźwięk - wspomina matka. W styczniu przyszłego roku Michał ma jechać na kolejny turnus do prywatnej kliniki. Kosztować ma on 17 tys. zł. Rodzice martwią się, skąd wezmą tyle pieniędzy.
Józef Słowik
Pomóż mu wrócić do zdrowia!
Bliscy chłopca za naszym pośrednictwem chcą zaapelować do ludzi dobrej woli o pomoc dla rodziców Michała Brynczki. Pieniądze można wpłacać na rachunek Banku Spółdzielczego w Bukowinie Tatrzańskiej, numer konta: 08 87910009 00010010 6496 0001.