Grind na copingu, czyli raj dla posiadaczy decków na czterech kółkach [felieton]
W ostatnią środę wyzdrowieli ci, którzy chorowali na powstający skatepark w Nowym Targu. Media roztrąbiły się o inwestycji za prawie 200 tys. zł. Zapełnienie powierzchni 525 m kw. bank rampem, quarter pipe’m, funboxem z murkiem i poręczą, grindboxem oraz poręczą prostą ucieszyło wszystkich za wyjątkiem tych, którzy musieli na to wydać pieniądze. Choć może i niekoniecznie, bo to przecież o młodzież chodzi - niech marnuje czasu na ślęczenie pod blokiem i popijanie piwa w wieku lat dwunastu, tylko „wyżyje się” jakoś tak bezpieczniej i bardziej pozytywnie.
Ponieważ rozbrzmiewały naokoło peany na cześć nowego skateparku, zachciało mi się zobaczyć własnymi oczętami, jak zmyślnie jest urządzony. Była ósma rano. Marzenie o dotlenianiu się w samotności spełzło na niczym, bo na funboxie szalała już grupka dzieciaków na rolkach, bądź deskorolkach. Zacięte miny, strach w oczach, ale zabawa przednia. I nikt nie stracił uzębienia.
Jak tak sobie szłam i szłam na Aleje Solidarności, mijałam po drodze różne budynki. Przechodząc koło Szkoły Podstawowej nr 2 zasmuciłam się niezmiernie. Bo jest tam sobie już od jakiegoś czasu pierwszy nowotarski skatepark, który na skutek działania zasad wolnego rynku oraz konkurencji, a więc i nowego „miejsca rozrywki” świeci pustkami. Nowość przyciąga. Dopóki jest nowa. A jak ją zajeżdżą i wyjeżdzą, to będą z niej korzystać tylko prawdziwi pasjonaci.
Już organizują się spotkania dla fanatyków decków na czterech kółkach. W sobotę 20 czerwca odbył się popołudniowy chrzest bojowy. Ale to dobrze... Może by tak jeszcze jakieś zawody?
Marzy mi się polatać. Na przykład balonem. Napiszę list do Świętego Mikołaja. Ci w nowym skateparku już latają. Nie balonem, ale latają. Może i moje marzenie się kiedyś spełni. Może ktoś kupi mi balon...
Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały(teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»