Handlarze ze Słowacji proponują turystom nielegalny alkohol. Zakopiańska policja zatrzymała jedną osobę. Grozi jej grzywna.
„Kup pan śliwowicę” – od kilku dni takie, wypowiadane szeptem, słowa słyszą tuż koło ucha przechodnie na zakopiańskich Krupówkach. Fiakrzy twierdzą, że handlarzami są Słowacy. Przez kilka lat proponowali tanie lornetki, w tym roku przestawili się na alkohol.
Na zakopiańskim deptaku, mimo że wakacje jeszcze się nie rozpoczęły, pełno turystów. Sporo wśród nich zagranicznych gości. W tłumie kręci się kilkunastu mężczyzn w różnym wieku, którzy szeptem proponują przechodniom „łącką śliwowicę”. Zapewniają, że jest oryginalna.
– Podszedł do mnie starszy mężczyzna i wyszeptał do ucha, że ma śliwowicę do sprzedania. Tanio, za 30 złotych – opowiada Szczepan Młodzieniak z Konina. – Nie kupiłem. Po drodze zaczepiło mnie jeszcze czterech innych.
Jak mówi Wiesław Lenard, komendant zakopiańskiej straży miejskiej, śliwowica sprzedawana przez Słowaków nie ma nic wspólnego z tą prawdziwą. – Znajomy kilka dni temu kupił taką butelkę. Dał za nią 20 złotych. Gdy przyniósł do domu i powąchał, stwierdził, że to podróba, prawdopodobnie na spirytusie „Royal” – mówi komendant Lenard.
Policji udało się złapać jedną osobę. – W środę patrol zatrzymał 38-letniego Słowaka. Znaleziono u niego trzy butelki 70-procentowej wódki, dwie śliwowice łąckie i jedną śliwowicę innego gatunku – mówi st. asp. Monika Kraśnicka-Broś, rzeczniczka prasowa policji w Zakopanem. – Żadna z butelek nie miała polskich znaków akcyzy. Mężczyźnie postawiono zarzut sprzedawania alkoholu bez pozwolenia i w nieodpowiednim miejscu. Grozi za to grzywna. – Słowak przyznał się do winy. Będzie odpowiadał przed naszym sądem. Alkohol powędrował do ekspertyzy – dodaje st. asp. Kraśnicka-Broś.
Halina Kraczyńska