Pod Tatrami miało już nie być blokowisk. Tymczasem... jest wz dla kolejnej inwestycji.
Na Pardałówce znowu zawrzało! Deweloper chce tam wystawić nowe osiedle – osiem domów. Burmistrz wydał już warunki zabudowy, bo – jak tłumaczy – musiał. – Wydał ją z rażącym naruszeniem prawa – twierdzą mieszkańcy tej dzielnicy, zrzeszeni w stowarzyszeniu „Ojcowizna”. Planowana na Pardałówce inwestycja wywołała też zażartą kłótnię na ostatniej sesji.
Mieszkańcy Pardałówki 3 lata temu zrzeszyli się w stowarzyszenie „Ojcowizna”, by bronić swej coraz mniej zielonej dzielnicy przed powstającymi jak grzyby po deszczu całymi osiedlami.
– 3 lata temu burmistrz Majcher jeszcze jako radny chodził tu z nami, oglądał, krytykował – przypominają mieszkańcy. – Uwierzyliśmy mu i poparliśmy w wyborach. Uważamy, że dzięki Pardałówce wygrał. A dziś czujemy się oszukani. Nie chcemy takiego burmistrza!
Powodem tak ostrych słów pod adresem burmistrza Zakopanego Janusza Majchra jest wydana przez niego decyzja o warunkach zabudowy dla ośmiu domów, które mają powstać niedaleko tych, przeciwko którym protestowali 3 lata temu ludzie z Pardałówki.
– Warunki zabudowy dla tej inwestycji zostały wydane z rażącym naruszeniem prawa – twierdzi Andrzej Gawlak-Curuś, którego ziemia sąsiaduje z działką, gdzie ma powstać owe osiedle, i który jest stroną w postępowaniu. – Jako strona nie otrzymałem na przykład wszystkich uzgodnień, między innymi z urzędu górniczego, od geologa, zarządcy drogi.
Zarzutów pod adresem burmistrza jest o wiele więcej, m.in. – zdaniem mieszkańców – droga dojazdowa do nowego osiedla nie spełnia parametrów – jest za wąska i niezgodna z przepisami przeciwpożarowymi. Mówią, że już teraz wody brakuje, a gdy powstanie tak duże osiedle, problemy będą jeszcze większe.
– My już nie jesteśmy tacy bezradni, jak kiedyś. Znamy się na przepisach, wiemy gdzie iść i będziemy walczyć o tę resztę zielonej, nie zabudowanej blokowiskami Pardałówki – obiecują ludzie z „Ojcowizny”. Na razie zaskarżyli decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Nie wykluczają innych posunięć. Burmistrz Majcher nie czuje się winny i tłumaczy się, że decyzję musiał wydać.
– Przeciągałem ile mogłem wydanie tej decyzji, ale dłużej nie mogłem, nie narażając się na zaskarżenie gminy i na wysokie odszkodowanie – wyjaśniał podczas czwartkowej sesji, kiedy to został zaatakowany w sprawie nowej inwestycji przez przewodniczącego rady miasta, Wawrzyńca Bystrzyckiego, radnego z Pardałówki.
Burmistrz Janusz Majcher twierdzi, że zarówno przewodniczący, jak i mieszkańcy Pardałówki, którzy teraz protestują, od lat wiedzieli o tej inwestycji.
– A dziś mają pretensje do burmistrza! – oburza się Majcher. – Poza tym na Pardałówce to wszyscy wszystkich skarżą i blokują budowy.
Halina Kraczyńska
Plan pomoże
Pardałówka ciągle nie ma planu zagospodarowania przestrzennego. Będzie on opracowany dopiero za 3-4 miesiące.