Nad Zakopanem przechodzi kolejny w tym miesiącu halny. Mieszkańców bloku na Chramcówkach znowu czeka nieprzespana noc i strach, że rano mogą obudzić się bez dachu nad głową. Tuż przy ich domu bowiem rośnie potężny stary modrzew, którego korona zachodzi na dach.
Ludzie boją się, że w każdej chwili, przy silniejszym podmuchu halnego, drzewo spadnie na ich blok i go zniszczy. Tak jak parę dni temu potężna jodła, która upadając, zawadziła o jedną ze ścian domu.
– Cały blok aż się od tego zatrząsł, a jodła zahaczyła o dom tylko wierzchołkiem – pokazuje na zniszczoną ścianę starsza mieszkanka bloku. – A co będzie, jak wiatr złamie ten modrzew, który stoi zaraz przy domu? Gdzie my wtedy na starość pójdziemy? Kto nam da mieszkanie?
Jak mówi inny mieszkaniec, 5 lat temu cały blok wystąpił z pismem do władz Zakopanego, aby wycięli cztery drzewa – ich zdaniem – zagrażające domowi. Nie tylko bowiem, twierdzą, modrzew jest niebezpieczny, ale i stara lipa, która ze starości znacznie się pochyliła w kierunku ich domu.
– Czy drzewo jest ważniejsze od ludzi? – pytał na ostatniej sesji rady miasta radny Krzysztof Wiśniowski. – Dlaczego przez tyle lat nie wycięto zagrażającego blokowi drzewa?
Wiceburmistrz Wojciech Solik wyjaśnił, że wydał decyzję o wycince, ale ją wstrzymał, bo dostał pismo - protest jak się okazało od rzekomego mieszkańca. Teraz Wydział Ochrony Środowiska znowu występuje do starostwa o zgodę na wycinkę.
Halina Kraczyńska