To już drugi zabytek w Zakopanem, który rozebrany „leżakuje” i czeka na lepsze czasy, gdy na powrót zostanie ustawiony. Kaplica Chramca czeka ponad 10 lat na swoje miejsce, karczma „Redykołka” tylko ponad pół roku. Jednak, jak mówi burmistrz, Janusz Majcher – dopóki nie zakończą się sprawy sądowe, karczma będzie leżała. A te na razie posuwają się w żółwim tempie.
Znana – nie tylko na Podhalu – karczma, która przez wiele lat stała na skrzyżowaniu ulic Nowotarskiej, Kościeliskiej, Krupówek i Na Gubałówkę – pół roku temu została rozebrana, bo stała na gruncie miejskim. A władze zdecydowały, że teren zostanie przeznaczony na przejście podziemne. Właściciel „Redykołki” i dzierżawca gruntu, Jan Bachleda Księdzularz oddał sprawę do sądu. Również gmina zwróciła się do wymiaru sprawiedliwości o rozsądzenie sprawy.
– Urząd miasta Zakopane pozwał Jana Bachledę Księdzularza za bezumowne korzystanie z gruntu na kwotę 385 tysięcy złotych – wyjaśnia Małgorzata Musiał-Fecko, radca prawny zakopiańskiego magistratu. Z kolei Bachleda przed sądem wysunął w stosunku do gminy roszczenia na kwotę ponad 1 mln zł. Domaga się z kwoty 385 tys. zł potrącenia 225 tys. zł za wyremontowanie muru na Potoku Młyniska. Z powództwa wzajemnego Bachleda chce od gminy zapłaty 1 mln 15 tys. zł – za utracone korzyści z tytułu odmówienia mu koncesji na alkohol oraz za dwa budynki, które stracił.
Trzy rozprawy przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu w sprawie roszczeń już się odbyły, jednak na razie bez rozstrzygnięć. Strony miały czas do końca września na złożenie materiałów dowodowych. Termin następnej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.
Halina Kraczyńska