Marcin Horecki, zawodowy pokerzysta z Zakopanego, zgarnął w niedzielę z karcianego stołu kwotę, od której może zakręcić się w głowie. Na turnieju w Londynie zajął trzecie miejsce i odebrał czek na milion trzysta tysięcy złotych (600 tys. dolarów).
– Osiągnąłem sukces, ale nie patrzę na to tak, że w jeden dzień zmieniło się moje życie. Ba, nic się w nim nie zmieni – zapewnia 31-letni Horecki, który na co dzień prowadzi w Warszawie firmę doradztwa finansowego. Do tej pory jego największym pokerowym łupem było 30 tysięcy dol. przywiezione z Indii.
– Gram od czterech lat, więc dość szybko doszedłem do dobrego poziomu – zauważa.
Polak gra w najpopularniejszą dziś odmianę pokera – texas holdem, która w niczym nie przypomina rozrywki utrwalonej w głowach Polaków słynnym filmem „Wielki Szu”. Nie ma ani kart w rękawie, ani papierosowego dymu. Nie ma ani szulerki, ani wódki w kieliszkach. Są za to zawody, w których udział bierze kilkadziesiąt tysięcy uczestników. Zasady rozgrywki są bardzo skomplikowane i daleko im do klasycznego, „dobieranego” pokera. – Gra turniejowa nie ma nic wspólnego z hazardem, bo wbrew wyobrażeniem wielu ludzi to taki sam sport jak brydż lub szachy – mówi Horecki. Zapewnia, że kluczem do sukcesu są zdolności matematyczne i analityczne. Tutaj szczęście i wygrana nie mają ze sobą nic wspólnego.
Marcin zawsze gra w ciemnych okularach. – To z jednej strony ułatwia mi obserwowanie konkurentów, a z drugiej im utrudnia podglądanie moich reakcji – wyjaśnia.
Horecki wcześniej z sukcesami trenował narciarstwo, ale kontuzja zmusiła go do przerwania kariery w wieku 19 lat. Skończył studia, w stolicy znalazł pracę, a później – nową pasję.
– Od dziecka lubiłem karty, współzawodnictwo. Pamiętam jak, jako kilkuletni brzdąc, chodziłem za dziadkiem i nękałem go pytaniem:„Dziadek, rżniemy w karty?” – śmieje się Marcin, który wychowywał się nieopodal Nosala.
Dziś marzy o wizycie w Mekce wszystkich pokerzystów – Las Vegas i udziale w turnieju World Poker Tour. Zwycięzca może liczyć nawet na, bagatelka, 10 milionów dolarów.
Przemysław Franczak