O ile znajdą się pieniądze, remont placu ruszy za rok. To będzie dobre miejsce na kawę – mówią turyści.
Czy miasto pod Giewontem będzie miało w końcu rynek z prawdziwego zdarzenia? Plany przemianowania na takowy placu Niepodległości są od kilku miesięcy.
Na chwilę obecną nic jednak się tam nie zmieniło. Na razie rola placu ograniczyła się do parkingu.
Plac Niepodległości to swoisty ewenement nie tylko w skali Zakopanego. Każdy metr kwadratowy ziemi jest pod Tatrami wart kilkadziesiąt tysięcy złotych. Tymczasem spory przecież plac cały czas zostaje niezagospodarowany. Za czasów PRL na ówczesnym placu Zwycięstwa znajdował się pomnik wdzięczności dla żołnierzy Armii Czerwonej. Później postument, w czasie zmian roku 1989, został rozebrany a ciała pochowanych tam żołnierzy przeniesione.
Od tamtego czasu plac stoi pusty i nic się na nim nie dzieje. Plany sprzed kilku miesięcy uczynienia z niego centrum Zakopanego na razie zostały na papierze. – Sprawa zmian w tej części miasta leży mi bardzo na sercu – zapewnia Andrzej Kawecki, dyrektor Biura Promocji Miasta Zakopane i gorący orędownik zmian na tym placu. – Uważam, że to może być nasza perełka, miejsce o szczególnym klimacie i atmosferze. Lada chwila ma być ogłoszony konkurs na projekt zagospodarowania tego terenu. Architekci na pewno zaproponują coś ciekawego. Mam nadzieję, że w przyszłorocznym budżecie będą już pieniądze na przebudowę i za rok we wrześniu ruszą pierwsze prace – dodaje Kawecki.
Plac czeka generalny remont, bo zmiany są potrzebne. – Turyści są przyzwyczajeni do Krupówek i trudno ich będzie przekonać do tego, aby odwiedzali i ten rejon miasta. Dobrze byłoby jednak, aby część handlu z Krupówek, czy tych, którzy wykonują tatuaże z henny, przenieść właśnie na plac – uważa Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański.
Pomysł podoba się także turystom. – Zakopane musi mieć rynek, to w końcu miasto. Takie miejsce ze straganami i kawiarenkami, z dala od tłumu i szumu na Krupówkach, byłoby idealnym rozwiązaniem. Myślę, że wiele osób odwiedzi takie miejsce, by wypić kawę w spokoju – mówi Marta Szejla spod Poznania.
Przemysław Bolechowski