Olek Klepacz w letniej redakcji „Krakowskiej”. Na Krupówkach opowiedział o nowej płycie.
Chociaż nie jest góralem, Zakopane, jego mieszkańców, kulturę i tradycje zna znakomicie. Mieszkał tutaj przez pięć lat. Poznał wybitnych góralskich muzyków. Biesiadował z Jankiem i Sebastianem Karpielem Bułecką. Olek Klepacz z zespołem Formacja Nieżywych Schabuff, teraz wydali kolejną swoją płytę – „24h”. Jak mówi lider FNS, jest to jego najgłębsze przesłanie.
Olek Klepacz po koncercie w minioną sobotę pod Wielką Krokwią, wczoraj odwiedził naszą terenową redakcję na Krupówkach, przy oczku wodnym. Tam spotkał się z fanami, którym opowiedział o nowej płycie i ostatnim wielkim przeboju – piosence „Ławka”, która znalazła się wśród finałowych 5 polskich kompozycji nominowanych do nagród Bursztynowego Słowika i Słowika Publiczności na tegorocznym 45. Międzynarodowym Sopot Festival 2008, który odbędzie się 23 sierpnia. – „24 h” to nasza nowa płyta, która ukazała się po pięciu latach od tej ostatniej – mówi Olek. – Nie oznacza to bynajmniej, że wracamy na scenę. Przez te lata cały czas na niej byliśmy. To, że nie wydaliśmy nowego albumu nie oznaczało, że nie koncertowaliśmy.
Jak mówi lider Formacji Nieżywych Schabuff, nowy album jest w jego odczuciu najlepszy w ich ponad 15-letniej historii.
– To jest niemal jak książka, która dotyka fundamentalnych spraw człowieka – mówi Olek.
Niemal każdy utwór na krążku dotyczy jakichś głębokich odczuć, czy doświadczeń ludzkiego życia. Przykładowo kompozycja „Przez chwilę”, traktuje o bólu i odczuciach człowieka po stracie kogoś bliskiego. – Powstała ona po tym, jak przyjaciółka naszej rodziny przegrała z rakiem i zmarła. Tego samego dnia urodziła się moja córka – wyjaśnia Klepacz.
Ta nominowana zaś piosenka – „Ławka” – dotyka, zdaniem lidera FNS, fundamentu ludzkiego życia, czyli miłości. Wizyta Olka Klepacza z Formacją pod Giewontem nie zakończyła się jedynie na koncercie pod skocznią. To także wizyta u przyjaciół, których Klepacz w Zakopanem ma bez liku. Urodzony w Częstochowie muzyk, spędził pod Giewontem pięć lat swojego życia. – Mieszkałem tutaj i szukałem miejsc, gdzie przebywali wielcy ludzie: Szymanowski, Witkacy, Asnyk – mówi muzyk. – W czasie pobytu pod Giewontem poznałem Sebastiana Karpiela Bułeckę i jego brata Jaśka. Sebastian wtedy muzykował w karczmie. Nie był tak znany jak teraz.
Jak mówi muzyk z FNS, na Podhalu nauczył się przede wszystkim miłości i szacunku do tego co było. I to zapewne miało wpływ na jego dalszą drogę artystyczną.
FNS zobaczyć będzie można w czasie sopockiego festiwalu.
Łukasz Bobek