Niedługo będą oscypki, bunc, zyntyca.
Podhalańscy bacowie szykują się do kolejnego wyjścia na hale ze swoimi owcami. Zrobią to tradycyjnie po św. Wojciechu. Najpierw jednak czeka ich uroczystość poświęcenia szczap, czyli kawałków drewna, które zabierają z Sanktuarium Matki Boskiej Ludźmierskiej, a którymi rozpalą potem pierwszy ogień na bacówce. Dodatkowo wezmą na hale wodę święconą i poświęcą swoje stada.
Bacowie z powiatu tatrzańskiego z kolei zainaugurują sezon wypasowy uroczystościami na Tarasówce – poświęceniem hal, pól, baców i owiec. Odbędzie się to 3 maja, w święto Matki Boskiej. Od tego dnia, jak wierzą górale, zależy, czy uda im się sezon. Jeżeli 3 maja pokropi, owce będą się dobrze doić. Szacuje się, że w tym roku wypasać się będzie ponad 30 tysięcy owiec z całego Podhala. Po raz pierwszy jednak od kilkunastu lat podhalańscy bacowie pójdą na hale z niesprzedanymi na Wielkanoc jagniętami. Czasami zagnają je do miejscowości oddalonych o dziesiątki kilometrów.
– Swoje owce, jak zawsze od kilku lat, zawiozę do Gorlic – mówi Józef Klimowski, baca z Nowego Targu. – Wcześniej wypasaliśmy je na Słowacji, ale od jakiegoś czasu stało się to nieopłacalne.
JÓZEF SŁOWIK