ZAKOPANE. Miesiące mijają a ciągle, mimo deklaracji składanych przez władze Zakopanego, nie udało się znaleźć lokalu dla hospicjum w tym mieście. Jest to jedna z najważniejszych spraw, jakie w najbliższym czasie trzeba załatwić. Stolica Tatr pilnie potrzebuje bowiem takiej placówki, gdzie znaleźliby pomoc ludzie starsi i obłożnie chorzy.
Już teraz działa Podhalańskie Stowarzyszenie Przyjaciół Chorych Hospicjum Jezusa Miłosiernego i otacza opieką chorych w ich domach. Jego prezes dr Anna Węglarz zapowiada jednak, że się nie zniechęci i dalej będzie czynić starania, aby hospicjum stacjonarne w Zakopanem powstało. Dr Węglarz uważa, że utworzenie stacjonarnego hospicjum powinno być priorytetem tutejszych władz. Zapewnienie właściwej opieki osobom nieuleczalnie chorym to sprawa, którą tak naprawdę trudno przecenić.
– Pamiętajmy o tym – zgadza się z nią zakopiański ksiądz dziekan Stanisław Olszówka z parafii św. Rodziny. – Czekam i liczę na szczęśliwy finał starań o lokal dla hospicjum.
Władze Zakopanego zapewniają, że robią wszystko, aby znaleźć odpowiednie miejsce na taką placówkę. Od wstępnych obietnic minęły już jednak miesiące i nic nowego w sprawie lokalu dla hospicjum się nie wydarzyło.
– Zgadzamy się, że hospicjum musi w Zakopanem powstać – podkreśla Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego. – Pozostaje tylko sprawa lokalu w odpowiednim miejscu. Cały czas o tym myślimy. Mamy parę miejsc na uwadze. Czekamy na kilka budynków, które przekaże nam starostwo tatrzańskie w ramach wzajemnych rozliczeń i być może tutaj uda się coś odpowiedniego znaleźć. Na pewno cały czas sprawa leży nam na sercu.
W Zakopanem opieka hospicyjna istnieje już od marca 2003 r. i to na najwyższym poziomie. Prowadzi ją Podhalańskie Stowarzyszenie Przyjaciół Chorych Hospicjum Jezusa Miłosiernego. I to właśnie stowarzyszenie zabiega od dawna o pozyskanie odpowiedniego lokalu.
– Trudności mnie nie zniechęcają – zapewnia dr Anna Węglarz. – Najważniejsze jest niesienie pomocy i ulgi chorym i cierpiącym. W obecnej sytuacji robimy to w domach pacjentów. Uważam, że właśnie tak jest najlepiej, aby chory w tym czasie przebywał pod opieką rodziny, przy swoich najbliższych. A my im w tym wszystkim pomagamy. Jednak lokal dla niektórych pacjentów jest potrzebny i ciągle na niego czekamy.
Pod koniec ubiegłego roku pod Giewontem rozeszła się informacja, jakoby dr Węglarz miała już dość poszukiwań lokalu na hospicjum, i planowała przenieść się do Nowego Targu. – To nieprawda z tym Nowym Targiem. Tam jest już dobrze działająca opieka paliatywna, jak i oddział dla osób przewlekle chorych – mówi dr Anna Węglarz. – Zastanawiamy się natomiast czy placówki stacjonarnej nie umiejscowić na przykład w Ludźmierzu. Ale to są narazie tylko plany.
Przemysław Bolechowski