Fiakrzy mówią "nie" dla przetargu.
- My nie zabieramy pracy zakopiańskim dorożkarzom, nie korzystamy z uroków Doliny Kościeliskiej i nie wozimy tam klientów, żeby nie brać chleba tamtejszym wozakom. To i nam niech nie zabierają stanowisk pracy - proszą bukowiańscy przewoźnicy obsługujący drogę z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka. Propozycje, by fiakierskim rzemiosłem zajął się ten, kto da więcej spotkały się z negatywną reakcją przewoźników z Bukowiny Tatrzańskiej.
Dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego zamierza w najbliższym okresie miesiąca, dwóch wypracować jasne kryteria wyboru przewoźników, którzy będą obsługiwać ruch turystyczny na odcinku Palenica Białczańska - Polana Włosienica pod Morskim Okiem. Fiakrzy z Bukowiny Tatrzańskiej chcą, żeby wybór chętnych oprzeć na miejscowej tradycji, a nie na przetargu czy konkursie. Do tego stanowiska przychylają się też w TPN. - Faktycznie nie wszędzie żeby uzyskać przejrzystość trzeba urządzać przetargi. Tu byłoby ryzyko, że ekonomia, czyli kto da więcej, zdecyduje o zniszczeniu historycznej tradycji - mówi dyrektor TPN Paweł Skawiński. - Przewoźnik z Koszalina czy ze Śląska przelicytowałby górali, obsadził stanowiska swoimi ludźmi. Miejscowi nie mieliby pracy. A nam chodzi o bezpieczeństwo turystów. Przetarg mógłby wygrać ktoś przypadkowy, niemający wcześniej kontaktu z końmi.
Tego ryzyka chcą też uniknąć fiakrzy z Bukowiny Tatrzańskiej. - Tereny TPN należały dawniej do rodzin z naszej gminy. Dlatego tu chcemy zarabiać na chleb, na ziemi co nam Bozia dała. A jak koniec roku przychodzi i jest ogłaszany przetarg, to każdy ma żałobę w domu, bo nie wiadomo kogo wybiorą - tłumaczy Ludwik Rzepka, przewodniczący gminnej komisji współpracy z TPN. Obecnie licencje przewozowe posiada 60 fiakrów. Każdy pracuje dziesięć dni w miesiącu. Listę rezerwową wypełnia kolejnych 20 nazwisk chętnych.
Wójt Bukowiny Sylwester Pytel proponuje, by koncesje otrzymywali mieszkańcy Bukowiny Tatrzańskiej, rolnicy utrzymujący gospodarstwo rolne, a jedynie dorabiający przewozem turystów do rolnych dochodów. Ze względów bezpieczeństwa emeryci i renciści nie mogą prowadzić przewozów, a za złamanie regulaminu groziłaby utrata koncesji.
- Będziemy się starać, by park przyznawał koncesje nie na rok, ale na trzy lata. To pozwoli na uzyskanie pewnej stabilizacji i pewności pracy dla przewoźników - sumuje Sylwester Pytel. (RAV)