Jazz Camping Kalatówki.
Tłum miłośników dobrej muzyki zawitał w środę do Hotelu Górskiego "Kalatówki", żeby posłuchać wspólnego muzykowania jazzmanów i górali. Od lat góralsko-jazzowy wieczór jest największą atrakcją Jazz Campingu Kalatówki.
Jazz Camping Kalatówki ma wymiar twórczego spotkania muzyków, a podczas wspólnych jamów w hotelowej restauracji zrodził się już niejeden projekt jazzowy. Wspólne muzykowanie jazzmanów z góralami cieszy się od lat wielką popularnością i przyciąga do hotelu prawdziwe tłumy. W minionych latach bywało tak, że na wspólny jam trzeba było czekać dość długo, bo początkowo górale grali w jednym końcu sali, a jazzmani - w drugim. W tym roku symbioza była absolutna, ponieważ od samego początku zaczęło się góralsko-jazzowe granie.
Na Kalatówkach pojawili się w tym roku: Paweł Czech, Krzysztof Czech, Marek Majerczyk, Grzegorz Bochnak i Krzysztof Gocał. Z góralami znakomicie rozumiał się zwłaszcza Zbigniew Namysłowski, który jako pierwszy jazzman zrealizował z nimi swój projekt muzyczny jeszcze w połowie lat 90. Tym razem wspomagał członków kapeli, grając na klarnecie. Bardzo dobrze radził sobie także za perkusją Hubert Zemler, któremu wyraźnie spodobały się góralskie nuty. Nie zawiodła publika: chętnych do góralskiego tańca nie brakowało.
- Takie granie dużo nam daje, zwłaszcza młodym muzykom - mówi Tadeusz Gocał, który zorganizował muzykantów na środowy jam. - Teraz są takie czasy, że poszanowanie dla tradycji trzeba łączyć z otwartością na inną muzykę. Kontakt z tak znakomitymi jazzmanami bardzo inspiruje - przykładem chociażby zespół Zakopower. (KOV)