Ministerstwo o spornej "jagnięcinie z Podhala".
Stanowisko ministerialnej komisji w sprawie sporu o rejestrację "jagnięciny z Podhala" dotarło właśnie do zainteresowanych stron. Stwierdzając zasadność i poprawność przygotowania wniosku przez Regionalny Związek Hodowców Owiec i Kóz z siedzibą w Nowym Targu, resortowe władze za częściowo zasadne uznają jedno z zastrzeżeń zgłoszonych przez Tatrzańsko-Beskidzką Spółdzielnię Producencką "Gazdowie" w Leśnicy. Puentą pisma z Ministerstwa Rolnictwa jest wezwanie wnioskodawcy (czyli Związku), by do 12 października złożył nową wersję wniosku - uzgodnioną z wnoszącym zastrzeżenie.
Wnosząca zastrzeżenie spółdzielnia upominała się o rozszerzenie obszaru wytwarzania "jagnięciny z Podhala" do obszaru całych Karpat. Kwestionowała też zapis o wykorzystaniu do produkcji tegoż mięsa rasy cakiel podhalański, jako niewystępującej teraz na Podhalu.
Tymczasem unijny program PROW 2007-2013, w ramach zachowania ginących ras, zakłada właśnie dotowanie matek cakla podhalańskiego, których w obszarze powiatów nowotarskiego i tatrzańskiego naliczono ok. 3 tysięcy. Dopłaty powodowałyby automatycznie zwiększenie populacji rozpowszechnionej w latach 50. i 60. do ok. 5 tysięcy w 2013 r. Na to zwraca protestującym uwagę ministerstwo. Zresztą Regionalny Związek w swoim wniosku wpisał - jako źródło "jagnięciny z Podhala" - obok cakla również "owcę górską".
- Postulat podniesiony w zastrzeżeniu, że niesłuszne jest zawężenie obszaru geograficznego tylko do Podhala, ponieważ polska owca górska hodowana jest również na innych obszarach polskich Karpat - należy odrzucić - pisze ministerstwo.
Wniosek wykazywał bowiem wpływ obszaru geograficznego, klimatu, roślin endemicznych w pożywieniu owiec, ekstensywnego i sezonowego wypasu (jako długiej, sięgającej średniowiecza tradycji przodków) na specyfikę produktu zgłoszonego do zarejestrowania w Brukseli.
Stanowisko resortu dezaktualizuje też jedną poważną obawę, jaką mieli autorzy protestu: że wniosek dotyczący "jagnięciny z Podhala" wyklucza podobne wnioski dotyczące jagnięciny z regionów sąsiednich.
"Zarejestrowanie jagnięciny z Podhala nie ogranicza możliwości ubiegania się o rejestrację jagnięciny z innych obszarów" - czytamy w piśmie.
Jest to zresztą unijna praktyka, potwierdzona doświadczeniami i osiągnięciami np. Francji w rejestrowaniu mnóstwa regionalnych produktów.
Polubowna ministerialna propozycja o tyle jednak wychodzi naprzeciw postulatom spółdzielni, że sugeruje, aby obszar wytwarzania jagnięciny z Podhala pokrywał się z obszarem wytwarzania zarejestrowanej już w Brukseli bryndzy podhalańskiej. Dlatego do istniejących już we wniosku powiatów nowotarskiego i tatrzańskiego należałoby dołączyć jeszcze sześć gmin z powiatu żywieckiego: Milówkę, Węgierską Górkę, Rajczę, Ujsoły, Jeleśnię i Koszarawę.
Na to Związek - jak wstępnie deklarował dyrektor biura RZHOiK w Nowym Targu Jan Janczy - byłby skłonny przystać.
Prezes spółdzielni, znany baca, Kazimierz Furczoń, czuje się jednak w obowiązku ująć za wszystkimi hodowcami, bez względu na to, w jakim regionie pasą owce. Jego postulatem jest, by obszar wyznaczony dla jagnięciny z Podhala pokrywał się z zasięgiem terytorialnym nie bryndzy, ale oscypka (jak we wniosku o jego rejestrację). Do dwóch powiatów i sześciu gmin Żywiecczyzny powinny według niego dołączyć dwie gminy z rejonu Krynicy, dwie z Limanowskiego, z Cieszyńskiego i Suskiego. Chce jeszcze rozmawiać z członkami spółdzielni, ale uważa, że nie byłoby problemu, gdyby 12 lipca Związek zgodził się na wspólny wniosek. Sam jest członkiem Zarządu Związku i "po sprawiedliwości" mówi:
- Co się dało, staraliśmy się wyciągnąć dla hodowcy, pomagaliśmy i na Żywiecczyźnie, i w Bieszczadach.
Dziś oręduje za jak najszerszym obszarem dla jagnięciny.
Na posiedzenie Zarządu Głównego Związku Podhalan do Ludźmierza Związek Hodowców nie został zaproszony, choć była tam mowa o sporze wokół wniosku.
W pierwszych dniach października ma się natomiast odbyć posiedzenie Zarządu Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz. Prawdopodobnie dojdzie tam do głosowania, które rozstrzygnie sporną kwestię obszarową. Bo 12 października ministerstwo chce mieć nową wersję wniosku, już po uzgodnieniach. (ASZ)