Jutro protest pracowników parków narodowych.
Pracownicy dwunastu parków narodowych z całego kraju będą jutro pikietować przy "zakopiance", w Skomielnej Białej. Nie wykluczają blokady drogi, ale podkreślają, że nie będzie to chyba konieczne, bo i tak wszyscy będą stali w korkach.
Akcja rozpocznie się o godz. 10 na wysokości kościoła parafialnego i szkoły w Skomielnej Białej.
- Zdecydowaliśmy się na to miejsce, ponieważ stąd droga prowadzi do czterech parków narodowych - babiogórskiego, gorczańskiego, pienińskiego i tatrzańskiego. Chcemy podkreślić, że problem dotyczy wszystkich parków narodowych, a nie tylko TPN - tłumaczy Stanisław Skupień, koordynujący akcję z ramienia Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Udział w pikiecie zapowiedzieli już pracownicy dwunastu parków narodowych: babiogórskiego, biebrzańskiego, bieszczadzkiego, gorczańskiego, gór stołowych, kampinoskiego, karkonoskiego, magurskiego, pienińskiego, roztoczańskiego, świętokrzyskiego i tatrzańskiego. Kilka miesięcy temu pracownicy parków zapowiadali, że w sierpniu zablokują "zakopiankę". W ostatniej chwili zdecydowali się jednak zmienić formę protestu.
- Uznaliśmy, że awantura na taką skalę z upadającym rządem nic nam nie da i pikieta będzie w tej sytuacji lepszym rozwiązaniem - przyznaje Stanisław Skupień. - Nie wykluczamy jednak, że do blokady dojdzie, bo trudno powstrzymać emocje. Zresztą nie będzie to chyba konieczne, bo i tak ludzie będą stali w korkach, więc spokojnie będziemy mogli krążyć między samochodami i rozdawać ulotki.
Pracownicy parków tłumaczą, że do akcji zmusza ich determinacja oraz poczucie lekceważenia ze strony władz państwowych. Czują się upokorzeni i oszukani przez ministra środowiska brakiem realizacji porozumienia z 29 marca br. oraz dalszą niepewną sytuacją finansową parków narodowych, a szczególnie sytuacją pracowników likwidowanych gospodarstw pomocniczych.
- Na spotkaniu w Biebrzańskim Parku Narodowym 29 marca br. minister środowiska Jan Szyszko obiecał nam, że od 1 lipca pracownicy parków dostaną podwyżki w wysokości 400 zł brutto, a od początku przyszłego roku - 600 zł brutto. Jest już sierpień, a żadnych podwyżek nie było. Na ostatnim spotkaniu w Warszawie minister w ogóle się nie pojawił - tłumaczy koordynator akcji protestacyjnej. (KOV)