Na miejskim liczniku i celowniku.
Karuzele, UFO, żółwie, twister, kolejka górska, ściana emocji, samoloty - masa atrakcji kusi dzieci i młodzież na dolnej Równi Krupowej. Okazuje się, że trwająca od kilku tygodni wesoła zabawa jest jednak nielegalna.
Jak sprawdzili miejscy urzędnicy, właściciele dwóch działających na dolnej Równi Krupowej wesołych miasteczek nie dopełnili bowiem wymaganych od tego typu obiektów formalności. Przy czym jedno miasteczko, które wygrało przetarg na dzierżawę terenu, ma wymagane umowy z Urzędem Miasta, dysponuje wszelkimi atestami na swe sprzęty, dokumentami wymaganymi na prowadzenie tego typu działalności. Natomiast drugie postawione zostało na prywatnym terenie. Ani jedno, ani drugie nie otrzymało stosownych zezwoleń na działanie od władz powiatu.
- Ani zwycięzca przetargu stojący na dzierżawionym od miasta terenie, ani właściciel miasteczka działającego na prywatnej posesji nie posiadają pozwolenia powiatowego inspektora nadzoru budowlanego na swoją działalność. Sprawa jest dopiero w toku, bowiem jedno z miasteczek wystąpiło do PINB-u, ale nie dostało zezwolenia, a drugie jeszcze nie zgłosiło się do starostwa. Tak więc pomimo posiadania atestów na swe urządzenia i wymaganych dokumentów - okazuje się, że obydwa miasteczka są nielegalne - stwierdzili urzędnicy zakopiańskiego magistratu.
Pikanterii dodaje jeszcze fakt, że jak dowiedzieliśmy się jedno z miasteczek pobiera prąd z budynku Urzędu Miasta. Tak więc praktycznie każdy mieszkaniec Zakopanego może czuć się filantropem prywatnego biznesu. (RAV)