Nie dość, że pogoda nie dopisuje urlopowiczom, to jeszcze drogowcy przeszkadzają.
Dziś drugi dzień utrudnień na podhalańskim odcinku zakopianki. Jak zwykle nasi dzielni drogowcy postanowili remonty nawierzchni na głównej drodze wykonywać w środku szczytu sezonu turystycznego. Zakopianka więc blokuje się od wczoraj, a kierowcom pozostaje zrezygnować z jazdy lub wybrać alternatywną trasę.
Co roku nasi dzielni drogowcy dbają o to, aby kierowcy jadący w stronę Zakopanego nie narzekali na brak emocji. Tym razem przez dwa dni na odcinku od Nowego Targu do Zakopanego przeprowadzana jest wymiana nawierzchni na mostach, mostkach i przepustach. W związku z tym wczoraj i dziś od godz. 7 rano do godz. 17 został wprowadzony na tym odcinku drogi zakaz wyprzedzania, ruch wahadłowy i ograniczenie prędkości do 40 km na godzinę. W efekcie w godzinach południowych wjazd do Zakopanego był praktycznie niemożliwy.
- Jesteśmy zablokowani - mówił nam przez telefon zdenerwowany kierowca. - To jakiś skandal. Sierpień, szczyt sezonu, a tu rozgrzebują drogi i się ślimaczą. Dlaczego nikt nie zrobił tego w czerwcu lub nie przełożył remontu na wrzesień?
Pytanie zapewne zasadne. Efekty dziwnych decyzji drogowców widoczne będą jeszcze dziś. Kierowcom radzimy więc, aby w tej sytuacji lepiej wybrali drogę z Nowego Targu przez Czarny Dunajec i Chochołów. Można też ewentualnie w stolicy Podhala skręcić na Białkę i Bukowinę Tatrzańską i tak od strony Łysej Polany dojechać do Zakopanego. Podróżni jadący na Słowację mogą natomiast w ogóle ominąć zakorkowane Podhale i skorzystać z przejścia granicznego w Jurgowie lub Chochołowie. W ten sposób nadłożymy trochę drogi, ale zaoszczędzimy sporo czasu i zdrowia.
Przemysław Bolechowski